niedziela, 13 grudnia 2015

Oni będą czarno widzieć, pluć, hejtować,
Będą kochać, nienawidzić lub propsować,
Z góry próbować oceniać będą w ciemno,
Szeptać, mówić, kląć, to jedno na pewno.
                                       
                                       Będą - Bezczel
 
 
Małe dziewczynki marzą o byciu piosenkarką, aktorką, chłopcy o byciu strażakiem bądź piłkarzem. Ja chciałam zostać kierowcą tira i tańczyć na rurze, tak nie stereotypowo. Pole dance był w PL ale w moim dzieciństwie nieosiągalny, jakiś temat tabu, kojarzony z klubami go go, a czy któryś z panów marzył o trenowaniu jakiegoś niedostępnego w PL sportu za małolata? Może futbol amerykański? Który pojawił się u nas dopiero w 2006 roku i też jak pole dance jest wymagający i kontrowersyjny.
O zaszufladkowaniu tańca na rurze już pisałam tutaj. Dziś podejmę męską tematykę do kawałka Bezczela - Będą.
 
Powyższy utwór wybrałam ze względu na teledysk, ponieważ mamy w nim namiastkę cudownego, dla wielu nieznanego jeszcze sportu, przedstawioną przez panów z topligowej drużyny Lowladnders Białystok oraz biorąc pod uwagę wymowność słów Bezczela, streszczając żyjemy w takim kraju, że co byśmy nie robili będzie hejt. 
Kiedyś sama byłam mega fanką piłki nożnej, może o tym napisze. Potem poznałam futbol amerykański. Niestety przez wielu Polaków mylony z rugby.
 
Czym mnie urzekła ta męska gra? W dzieciństwie każda z dziewczynek marzy o miłości jak z kopciuszka, ja wzorowałam się w tej kwestii bardziej na familijnych filmach. Fabuła była mniej więcej taka, że licealna sierotka zakochuje się w starszym o kilka klas gwiazdorze szkolnej drużyny futbolowej. Mnie nie urzekł pizduś, sorry bajkowy książę na białym koniu, a silny mężczyzna w ,,zbroi" składającej się głownie z pada, przez którego moje ulubione w męskim ciele plecy i barki są potężniejsze i kask, który z kobiecego punktu widzenia dodaje panom tajemniczości.
 
Pierwszy mecz live, spartańskie warunki z rozpadającymi ławeczkami na trybunie. Zasad nie znałam, widziałam tylko chłopów rzucających się na przysłowiową kupę mięsa. Słychać było charakterystyczny dźwięk uderzeń, niczym autem w auto. To mi się najbardziej podobało, ten odgłos, że coś się dzieje. Może właśnie przez to ten sport widziany jest jako agresywny przez osoby nie znające i nie próbujące nawet poznać zasad. Myślą, że to polega na bieganiu i wzajemnym taranowaniu się przez tryskające testosteronem, napakowane knury. Stąd ten stereotyp, że wszyscy futboliści wyglądają na wielkich przez te pady na barkach. Dobrze byłoby przedstawić tych sportowców ludziom, którzy są zamknięci w swoim negatywnym przekonaniu na temat tego pięknego sportu. Jeśli przypadkiem przeczyta to jakiś futbolista to może w komentarzu napisze parę słów o sobie: ja-futbolista, zajmuję się... Niestety w naszym kraju panowie nie mają szans wyżyć z futbolu, więc zapewne większość panów dodatkowo pracuje. Ten sport to dla nich hobby i to pewnie nie sezonowe. 
 
Dane było mi widzieć te rozgrywki nie raz i jest w tym coś pociągającego, to płynny, wbrew pozorom czysty sport. Trzeba tylko grać według zasad. Teraz słucham Bezczela- podziwiając teledysk. Śledzę rozgrywki naszych polskich futbolistów i zagranicznych też. Nie ukrywam, że czasem obstawiam mecze futbolowe w STS'ach, a moja ulubiona zagraniczna drużyna to New England Patriots. Mam nadzieję, że już nie długo u nas futbol będzie równie popularny jak piłka nożna. Panowie przyłóżcie się!
 
                            
                                          Potężny Mężczyzna:)

 
 
Futbol Amerykański to nie jest sport kontaktowy. To sport kolizyjny. Sportem kontaktowym jest taniec towarzyski.
 
Duch, wola wygranej i bycia najlepszym są zjawiskami trwałymi. Są dużo ważniejsze niż pojedyncze wydarzenia, które przemijają.
 
- Ś.P. Vince Lombardi

czwartek, 10 grudnia 2015

 
Niech Matka wie że ćpiesz
Wszyscy wiedzą to bankowo
Ćpaj sport nałogowo
Plecy się same nie zrobią 
Weź nie przejmuj się wrzuć to nie jednorazowo
W siebie nie rób tego z głową tylko ćpaj oporowo
 
 
 
 
 
Skąd się biorą sportowcy jednego sezonu? Sezonowców dzielimy najogólniej na tych przed latem co zmieniają oponkę zimową na letnią i tych co nabrali kilogramów na wakacjach all inclusive z open barem, bo wiadomo drinki tuczą, a jak darmo to Polak nawet gówna nie odmówi. W związku ze zbliżającymi się świętami każdy chce wyglądać szczuplej, bo przecież spotka się z rodziną, której rok nie widział mianowicie trzeba się pokazać, do tego ten bal sylwestrowy. Przychodzi styczeń i startujemy do fitness klubów z postanowieniem: będę ćwiczyć. Przyznam szczerze, że ja przygodę z pole dance też zaczęłam w styczniu, po części było to postanowienie. Kilka miesięcy później dołączają Ci co chcą szpanować ciałem na plaży i również przyszli nowożeńcy, bo to takie modne odchudzać się przed ślubem. Po wakacjach już pisałam kto biegnie zrzucać kilogramy.
 
Po ćwiczymy? Dla siebie i własnego zdrowia czy dla innych by się pokazać na tej plaży, błyszczeć na ślubie itd? Skoro sport ma być narkotykiem w dodatku tylko o pozytywnych skutkach, to dlaczego tak łatwo go rzucić? Czy tu chodzi o wysiłek fizyczny, zakwasy, pot czy o nieskazitelną fotkę na fejsa stojąc obok maszyny do ćwiczeń. To co się dzieje na sali to jedno, a to co można zaobserwować w szatni to drugie. Sądzę, że u panów to jest zażywanie odżywek, a u kobiet jak zwykle słabo, na własne oczy widziałam laskę w szatni, która przed ćwiczeniami lakierowała włosy i poprawiała make up. Kto wie może kilogram tapety traktowała to jako dodatkowe obciążenie.

Zostańmy przy kobietach jeszcze chwile, na czym polega fenomen, że drogie panie więcej ważą już po dwóch tygodniach treningów? Widzicie panowie mamy szybszy przyrost masy mięśniowej... chciało by się rzec. Niestety prawda jest smutna, ćwiczące panie pozwalają sobie na więcej w myśl ,,zasady" ćwiczę to mi wszystko wolno jeść, co chce i ile chce. Stąd są np. kebaby po wyjściu z basenu.
 
Sezonowcami są najczęściej osoby, które w szkole miały kombinowane zwolnienia z lekcji wychowania fizycznego, a teraz na stare lata płacą za sport w ciasnych klubach. Ktoś kto ma sport we krwi, poćwiczy wszędzie za free chociażby na świeżym powietrzu. Tutaj filmik, na który naprawdę warto poświęcić chwilę.
 
Głównym czynnikiem prowadzącym do stania się sezonowcem są zdjęcia! Strzelamy foty uzyskanych efektów i zamiast starać się bardziej, myślimy że jesteśmy mega zajebiści i sobie odpuszczamy. Kilogramów przybywa, tłuszcz się odkłada, a my patrzymy na stare zdjęcia efektów i w głowie mamy zakodowane, że tak nadal wyglądamy. Nawet jeśli ubrania z tamtego okresu mówią nam co innego my łudzimy się, że jest tak jak na zdjęciu.
 
Smutna prawda. Może na tapetach telefonów powinniśmy nosić swoje zdjęcie z najobrzydliwszego fizycznie okresu i ćwiczyć po to aby nie dopuścić ponownie do takiego wyglądu?
  
Teraz w głośniki muzyka motywacyjna Ćpaj sport! Mistrzowska zwrotka należy bezkonkurencyjnie do Reny. Aż chce się ruszyć dupę i poćwiczyć. Panowie: Ćpać sport oporowo, plecy się same nie zrobią! Mmmmm plecy!!!! 
 
 
 
 
                                   

                                           Dupa tzn. Kiki ćwiczy...

wtorek, 8 grudnia 2015

Robimy ten rap
To wspólna pasja
Kilku chłopaczyn 
Z jednego z miasta

      United Kingdom Rapu - zwrotka Łakomy



Ostatnio pisałam o dietach. Dziś o gotowaniu. Mieszkając z rodzicami do kuchni tylko zaglądałam po gotowe. Gdy po raz pierwszy smażyłam kotlety rzucałam je na patelnie stojąc metr od kuchenki, bo się bałam, że się oparze, zachlapując  przy tym pól pomieszczenia. Początki zawsze są trudne. Teraz gdy nie mieszkam już z rodzicami gotuje, bo muszę, ale i polubiłam. Wkręcam się w to, jak Borixon w Grę o Tron.

Autorytetem wśród kucharzy był dla mnie Karol Okrasa, ale raczej z czystej sympatii, jego przepisów nie odtwarzałam. Przepisy z neta są na mega małe porcje, a ja potrzebuję dużo, lubię czasem kogoś nakarmić. Pomysły na dania z książek i kolorowych pisemek są ok, ale jednak najlepsze są z tv. Gwiazdor promujący jeden z marketów idzie w odstawkę, teraz nadeszła era Kuchni Z Rapem.

Mnie osobiście brakuje rapu w domach, nad czym ubolewam, więc tego typu filmiki są na plus. Co za facet wymyślił to, że miejsce kobiety jest w kuchni? Prawdziwy mężczyzna, jak nawinął Sokół umie zadbać o swych bliskich, ja z humorem dodam, że o ich żołądek też. Panowie mają lepsze wyczucie smaku i w kuchni są bardziej pomysłowi. Jak mój brat który robił jajecznice na ogórkach kiszonych, doprawiając przyprawą do gyrosa. Można? oczywiście, było pysznie, a kobieta co najwyżej może pozmywać, chociaż wiadomo prawdziwy mężczyzna sprząta po sobie i jej na to nie pozwoli.

Oglądając Kuchnie Z Rapem czuję się jak w domu z rodzeństwem, bo jest tam dość gwarno. Panowie nie tylko utwierdzili mnie w tym, że szpinak śmierdzi, ale i są dla mnie inspiracją, serio. Wjechali mi na ambicje, tym, że przygotowywali pierogi, a ja nie potrafię. Może powinnam rzucić im wyzwanie by upiekli jakieś świąteczne ciasteczka. Przepisy podawane w Kuchni Z Rapem są dla mnie super miarodajne, przykładowo: ser - ile wlezie. W placówkach gastronomicznych nad umywalkami wydrukowałabym słowa mistrza Kuchni Z Rapem - Pamiętajcie! Należy myć ręce, bo to Kuchnia Z Rapem, a nie gotuj z cyganami.

Ostatni wpuszczony do sieci odcinek Gotuj W Biegu o yerba mate (którą chyba każdy w życiu przerabiał, bądź osoba z jego otoczenia) i zdrowym stylu życia jest kozacki. Luxon opowiada o swojej przemianie na lepsze, irytujące jest to, że starsze pokolenia hip hop szufladkują tylko z używkami. Wiele osób powinno brać przykład z raperów.  Zamiast tabletek przeczyszczających na szybkie bieganie zaproponowałabym oliwę z oliwek, naturalniej i o wile zdrowiej. Nie wiecie o czym piszę to pora obejrzeć, bo jesteście w plecy kilka zabawnych filmików.

Ja się jaram, bardzo podobają mi się rozmowy podczas gotowania, bo nie ma tam grama narzekania, jak to u Polaków bywa. Zachęcam do lajkowania fb Kuchni Z Rapem,by jej zasięg się szerzył i szła w świat. U mnie tymczasem lokalnie w głośnikach United Kingdom Rapu -    Ozim, Łakomy, Koks, Lukel, Nagana, Chaos, Młodociany, Kixu. Kogo chcemy zobaczyć w kolejnym odcinku, może Łakomy coś pokarze w końcu jest po gastronomiku.


           
                                           Kiki w kuchni.
      

piątek, 4 grudnia 2015

Każdy robi co chcę, dobrze lub źle
sam to już wie najlepiej
pierdole to
wyłączcie to jak chcecie
masz swą wole
w komplecie z honorem
znajdziecie to by w porę
bo przecież chore to
dlatego to pierdole, a co!
 
                      Pierdole to -Pono
 
 
 
 
 
Czas-start. Pora na przedświąteczną głodówkę, czyt. dietę. Namawiają nas do tego kolorowe magazyny, pisząc zacznij od detoksu, poczujesz się lżejsza, a co za tym idzie stracisz w obwodzie. Wszystko po Ty by lepiej wyglądać podczas życzeń wigilijnych i wjazdu na sylwestrową imprezkę. Czy nie lepiej było za dzieciaka, grudzień zaczynając od wyjadania czekoladek z kalendarza adwentowego? Lepiej!!!
 
Dlatego ja jak Pono-Pierdole to i generalnie cale przygotowania do świąt. Co do słodyczy mam słabość i próbuje je ograniczać. Dlatego ostatnio zamiast codziennego śniadaniowego wafelka do porannej kawy w pracy, był pączek. Mój mały sukces, więc postanowiłam się nagrodzić ciastkiem z kremem.
 
Są dwa typy ludzi: ci co na profile społecznościowe  wrzucają foty zieleniny niczym dla królika, ważący ponad 100kg i ci, którzy pochłaniają fast food nie przekraczając wagi 50kg. Jestem jak Patryk przyjaciel Spongebob'a, którego jedyną supermocą jaką posiada jest jedzenie słodyczy. Dla mojego osobistego hejtera, który czyta, a nie komentuje, bo mu ręce opadają jestem od dawna Pączkiem. To się ni jak ma do mojej tuszy, a raczej do objadania smakołykami.
 
Słyszałam, że ludzie leniwi zaczynają dzień od słodyczy. Postaram się to zmienić, ale póki co pierdole te wasze świąteczne diety. Baby ogarnijcie się, nie dajcie się zwariować tym co wciskają wam do głów media. Chodzicie trzy miesiące z odrostami po to by ufarbować włosy na święta, do tego jednorazowy najczęściej źle dobrany, (podpatrzony gdzieś w tv, że działa cuda) zabieg u kosmetyczki. I te diety, które skutkują, ale zasłabnięciem i problemami gdy w końcu coś zjemy.
 
Skąd taka moda? Może to tylko kolejny rodzaj ludzkiej maski, ten cały blichtr, którym oplatamy się na święta występujący w zestawie z przyklejonym uśmiechem? Głodówki, nowe wdzianka by wyglądać jak manekiny ze sklepowych witryn. Pierdole to, a wraz z tym wszystkich w sam ryj, do których wypada bym się uśmiecha w te dni. Próbowałam tak dwa lata temu, rok temu również, ale od sztucznego uśmiechu bolą mnie policzki.
 
Człowiek uczy się na błędach, więc nie chce mi się przyodziewać maski jak po inne lata. Reasumując w dwóch słowach - pierdole to.




                                       
 

czwartek, 26 listopada 2015

Uważaj jak tańczysz
Bo życiowy parkiet bywa śliski
Nie bądź jak agentura
Zbytnio towarzyski
Bądź bliski dla bliskich
 
                                        Uważaj jak tańczysz -WWO
 
 
Jako małolatka słuchałam sobie WWO - Uważaj Jak Tańczysz, bo mi się zwyczajnie podobało. Teraz z perspektywy czasu sądzę, że ten utwór ma w sobie proroczy przekaz. Wtedy myślałam, że gdy będę mieć tyle lat co mam, to już coś osiągnę. Nie wiem o co mi chodziło, bo jest tak jak nawijał Sokół; Jak Mario Bros, Chociaż Idzie To Stoi Wciąż, A Przesuwa Się Tło. Leci dzień za dniem, miesiąc, rok, a człowiek ciągle w tym samym miejscu. Gdy mam gorsze dni dopada mnie myśl, że nie mam perspektyw na życie.
 
Z wiekiem chyba większość z nas psuje się od środka. Pamiętacie te czasy podstawówki, gdy ktoś z klasy złamał prawą rękę i nie mógł pisać, chętni mogli za frajer prowadzić prócz swojego zeszytu również zeszyt tej osoby by nie miała zaległości i mogła się uczyć z tych notatek na bieżąco. W dorosłości nie przejmujemy cudzych obowiązków bezinteresownie, robimy wszystko by się pokazać, że lepiej ogarniamy, liczymy na awans i zyski.
 
Ja również próbowałam sprzeciwić się dorosłości i stosowałam zasadę: jestem miła dla wszystkich, bo to się opłaca. Bywało wygodnie, ale po dłuższym czasie okazywało się, że są osoby bardziej cwane ode mnie i też pięknie wykorzystują słabszych, głupszych i skaczą wokół innych, którzy i tak mają ich głęboko w dupie. To działa na zasadzie takiego łańcucha pokarmowego.
Jak w powyższej piosence: Lecą Jak Ćma Do Ognia Nie Wiadomo Po Co. Znam typa co się jarał laską, bo miała go ściągnąć za granice, czekał na to za długo i skorzystał na tym, że jego kolega się rozstał z dziewczyną. Postanowił ja pocieszyć, bo wiecie też była zagranicą... Dopiął swego dzięki komuś.
 
W utworze pojawia się również przestroga: Nie Bądź Jak Agentura Zbytnio Towarzyski. Teraz już zrozumiałam, że w dorosłym życiu należy dużo słuchać - mało mówić. Ktoś mi tak kiedyś powiedział, cenna rada. W sumie po co mieć wokół siebie tyle ludzi, prędzej czy później i tak nas wydymają.
 
Uważaj Na Wszystko, Miej Oko Na Wszystkich, Bo Nawet U Bliskich Nieczysty Taniec Być Może... Co do swojej najbliższej rodziny zastrzeżeń być może nie mam, ale trzeba uważać. Rady od starszych pokoleń nie są do końca mądre, zanim kogoś posłuchasz zastanów się czy chcesz żyć jak ta osoba, bo skoro jej życie Ci nie imponuje to jednym uchem wpuść, drugim wypuść. Ktoś mi rzuci teraz tekstem, że z rodziną to się dobrze na zdjęciach wychodzi, to ja go wyśmieje. Czasem ktoś jest gruby i może nas na tej focie zasłonić. Więc rodzina jest jak pająki w zakamarkach mieszkania, niech sobie żyją, dopóki ich nie widzimy i nam nie przeszkadzają. Ja właśnie muszę nauczyć się zdrowego egoizmu.
 
Uważaj Jak Tańczysz, Bo Życiowy Parkiet Bywa Śliski. Każdy kolejny dzień życia jest nie pewny, szczególnie w naszym kraju.  Nie można też pasożytować na kimś, bo gdy go stracimy to sobie nie poradzimy. Warto pozostać sobą, ale nie otwierać się zbytnio przed innymi. Trzeba zachować dystans do świata.
 
Jeśli chodzi o powyższy utwór to do każdego wersu można by opisać historie innej osoby. Ja przedstawiam ten klasyk WWO ogólnie w bardzo dużym skrócie. Czytelniku pamiętaj: Bądź Bliski Dla Bliskich.

wtorek, 24 listopada 2015

Ja jestem siewcą!
 Dobrzy ludzie ze mną
dobre ziarno idą siać.
Rzucamy je w ciemność,
 mając pewność -
komuś może światło dać.
Każdy z Was jest siewcą!
 Dobrzy ludzie zewsząd
dobre ziarno idą siać.
Rzucają je w ciemność,
 mając pewność -
komuś może światło dać.
                                   Siewca -Zeus
 
 
 
Kochany Święty Mikołaju wiem, że ostatnio nie pisze regularnie na blogu, a jeśli już to smutno, ale ogólnie jestem bardzo grzeczna. Staram się nie spóźniać do pracy i tolerować ludzi, którzy tak bardzo mnie drażnią. Myślę, że zasłużyłam na prezent i to najwyższa pora by napisać do Ciebie list. Pewnie jesteś zestresowany tym szykowaniem prezentów, wiec zrelaksuj się słuchając Siewcy w wykonaniu Zeusa. Pewnie masz dość czytania listów, więc gdyby nie chciało Ci się czytać to moje pragnienia masz przedstawione również w ekranizacji jak i w słowach tego utworu.

Jako dziecko pewnie już niedługo zaczęłabym przeszukiwanie domu czy są już gdzieś schowane te klocki lego. Mikołaju powiedz mi jaki jest mikołajowy savoir vivre, czy Ty pytasz rodziców co przynieść dziecku, czy spełniasz prośby bezpośrednio z listu? Chciałam Ci pomóc z tymi prezentami, żebyś nie musiał po tylu domach chodzić i zrobić prezent takiej dziewczynce. Zadzwoniłam do jej mamy spytać co mam przynieść, usłyszałam, że ubranka. Potem mama wchodzi do pokoju zobaczyć czy córka odrobiła lekcje. Amelka, bo tak jej na imię zapłakana mówi, że podsłuchiwała, że dzwonił ktoś od Mikołaja i płakała bardzo, że nie chce dostać ciuchów tylko zabawki. Widzisz, tak chciałam pomóc, a doprowadziłam dziecko do łez.
 
Mam nadzieję, że już przesłuchałeś Siewcy i wiesz co bym chciała dostać. Skoro ja daje prezenty innym, żebyś miał mniej pracy to myślę, że zaoszczędziłeś na prezent dla mnie, więc chciałabym niczym Zeus w teledysku pozwiedzać ciepłe kraje. Gdyby jednak Ci funduszy nie starczyło to chciałabym chociaż popływać, może dałbyś mi karnet na basen? Zeus ma zegarek to ja też chce, najlepiej złotego g-shock'a, albo jakikolwiek chociażby w tym kolorze. Widzisz w teledysku nosi plecak, Ty mi możesz przynieść torebkę, ma też kij do selfi, może bym chciała ten komercyjny gadżet, chociaż w sumie nie wiem. W teledysku biega sobie piesek, ale to nie rzecz i nie wolno dawać zwierząt w prezencie. A może coś czego zeus ma najwięcej i właśnie Ty kochany Święty Mikołaju zasponsorujesz mi tatuaż?
 
Święta są oświetlone blaskiem światełek choinkowych, więc najbardziej chciałabym byś Ty obdarował mnie takim światłem. Zesłał mi takiego Siewce -psychologa? Sesje z Siewcą, by nauczył mnie jak odrzucić od siebie ludzi z ołowiu, którzy ciągle coś ode mnie chcą, a najbardziej to ściągnąć na dno, tam gdzie oni są. Odseparuj mnie od nich, otocz samymi ludźmi z trotylu, z którymi wzniosę się do góry.
 
Nie lubię świąt, nienawidzę tego, że w tym okresie panuje takie nasilenie fałszu i dwulicowości. Napisze o tym bliżej tych wykreowanych dni, a Ty Kochany Święty Mikołaju sypnij z tego wora odrobinę szczerości i empatii oraz to o czym nawija Zeus: miłość, szacunek i perspektywy na życie. Generalnie to napraw ludzi, a z rzeczy materialnych to daj mi płytę Zeus. Zeus Jest Super.
                      
                                                                                                                      Z ogromną nadzieją,
                                                                                                                      Dorosła już Kiki
 
 
P.S.  Kochany Święty Mikołaju przesyłam zdjęcie sprzed lat, może zmiękniesz i przyjdziesz z tym prezentem.
 
 
 
 

piątek, 20 listopada 2015

WPIS Z PRZEKAZEM DNIA 19 LISTOPADA BIEŻĄCEGO ROKU [*]
 
 
 
Zostało tylko echo(echo,echo)
Ciebie już tu nie ma, nie zmienimy już nic
Zostało tylko echo(echo,echo)
Stoję i zaciskam swe pięści do krwi
Zostało tylko echo(echo,echo)
W sercu mam ogień, ogień żłobi mi łzy
Zostało tylko echo(echo,echo)
Tylko powiedz mi dlaczego, powiedz mi
                                  Pih ft. Miodu - Echo (Uśmiech przez łzy, prod. DNA)
 
 
 
 
 
Zostało tylko echo i zapalniczka, którą dostałam od Ciebie na farta, często mi towarzyszy mimo, że jej płomień już dawno zgasł, jak Ty dziewięć lat temu.
 
                                              
 
 
 Jako miłośniczka muzyki wiedz, że nadal mam płytę z Twoimi utworami. Kto wie może teraz nadal robiłbyś te szalone bity jak zwałeś  ,,za pomocą młota i patelni" i nawijałby do nich Popek. Mam też zdjęcia z Tobą i Twoimi ziomkami ze studiów. Co u Rogala nie wiem, Guniu wziął ślub z Marzenką, mają już dziecko. U Tapira wszystko takie zakręcone, raz kolorowo, raz problemowo, pewnie wysłuchiwałbyś o tym wszystkim na bieżąco. Tylko gdzie jesteś? A może Ty nas tu podglądasz, czuwasz? To jak wiesz ułożyłam sobie życie, też z kolegą mojego brata, ale nie aż tak mu bliskim jak byłeś Ty. Nie zapomniałam o Tobie, jakbym mogła skoro byłeś pierwszym, który odprowadzał mnie pod dom i u Ciebie byłam pierwszy raz w życiu na pogrzebie. Bolesne doświadczenie. Cieszysz się pewnie, że teraz ja mogę polegać na Twoim ziomku Tomku, raz nawet mnie od Ciebie odwoził, powiedzmy sobie szczerze, ale byłam gówniara.  Przez Ciebie teraz nie lubię listopada i nie obchodzę ostatków tzw. Andrzejek, bo moja pierwsza taka impreza miała być u Ciebie w domu, a coś Ci się pomyliło i zgromadziłeś nas wszystkich na cmentarzu.
 
Dziewięć lat minęło, chciałoby się powiedzieć jak jeden dzień, ale tutaj to stwierdzenie nie pasuje. Dużo się zdarzyło od tamtej pory. Najtrudniej było mi gdy to ja skończyłam 21 lat. Wtedy ciągle na myśl o Tobie kminiłam dlaczego odszedłeś tak wcześnie? Uświadomiłam sobie, że życie dopiero w tym wieku nabiera tępa. Powinnam Cię zapytać ,, co tam bejbe?" :)   Przesiąkłam tym zwrotem słyszanym, czy czytanym w esach od Ciebie, ale stosuje samo ,,co tam". A pamiętasz jak się broniłeś przede mną tekstami ,, idziemy na mecz! Nie na randkę!" Śmieszne to było. Wspomnienia z przed lat są fajne, ale jak się wspomina z daną osobą, współtwórcą tych dziejów, bo wiedz, że samej to smutno...
 
Jesteś w tym Niebie już tyle czasu, pewnie się przyzwyczaiłeś. Ja tutaj też żyje, ale nad grobem patrząc na Twoje zdjęcie łzy nadal się cisną do oczu. Mam nadzieję, że jest Ci tam dobrze, a Twoja misja, dla której odszedłeś jest naprawdę bardzo ważna, bo inaczej nie zrozumiem dlaczego się stąd zawinąłeś. 
 
Spoczywaj W Pokoju Karol.

środa, 4 listopada 2015

Na początku tego listu przesyłam pozdrowienia
Z ulic ciemnych jak noc gdzie giną marzenia

                                                  Rena gość. Peja -List do Peji  


W ubiegłą niedzielę oglądałam pierwszy odcinek amerykańskiego dokumentu Uwierz w Siebie, emitowanego na kanale Puls 2. Mój ulubiony aktor kina akcji Dwayne Johnson pomaga różnym ludziom uwierzyć w siebie. Sam zaczynał od wrestlingu, co lubię oglądać na odmóżdzenie, bo mnie zwyczajnie śmieszy. W dzieciństwie to były dla mnie hardkorowe walki, bo myślałam że to prawda, a nie teatr. Sama uprawiałam wrestling z rodzeństwem. W soboty gdy rodzice jechali na zakupy i można było poszaleć. Po ich powrocie, oczywiście dziwiliśmy się co ta babcia im skarży, że głośno było, że nic tylko się bijemy.
Teraz The Rock motywuję innych by mogli przezwyciężać swoje słabości i pomaga im spełniać marzenia. Oczywiście muszą sobie na to zasłużyć na prawdę ciężką pracą.
Bohater pierwszego odcinka ( zapomniałam jego imienia, chyba przez fascynacje The Rockiem:) marzył o walkach MMA i o tym by dostać stypendium sportowe. Warunkiem było by zdał egzaminy. Kompletnie nie radził sobie z matematyką i chcieli go wyrzucić ze szkoły. Chłopak zwątpił we własne możliwości, zaczął uciekać z domu. Odzyskać wiarę w siebie pomógł mu D. Johnson. Oprócz nauki musiał też ciężko trenować, by przygotować się do decydującej walki. Najbardziej podał mi się moment gdy The Rock odwiedził Małolata w szkole i młodzież z jego klasy była oszołomiona, a jedna z uczennic się płakała na jego widok. Program zakończył się tak, że chłopak spełnił wszystkie warunki i mógł trenować MMA, dostał stypendium i szanse nauki walk od najlepszych. Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek.
 
A Wy kogo wybralibyście na motywatora naszych czasów? Ja wybrałabym Peje. Jak pisałam wcześniej zmotywował mnie do przeczytania ,,Potopu", wspominam to ze śmiechem. Myślę, że mimo to skąd się wywodzi bardzo dużo osiągnął i może być wzorem dla wielu. Może ktoś mnie wyśmieje, bo marzy tylko o dostatku i wzoruje się na pustych celebrytach. Nie trzeba zapatrywać się na zagraniczne gwiazdki, które mają ustawionych rodziców i z góry były skazane na kariere. W życiu powinny być inne priorytety niż zaistnienie w show biznesie, a co za tym idzie szybki pieniądz.
Poniższy obrazek był tapetą mojego pierwszego telefonu z funkcją zdjęć.  Prawda, że motywujące?
 
 
 



List Reny do Peji wybrałam, bo pokazuje, że Rychu jest jednak dla kogoś autorytetem. Raper ma na swoim koncie mnóstwo motywujących utworów m.in. Ostatnia Stacja -Rezygnacja bądź Właściwy Wybór.
Gdzieś w rodzinnym domu są wycinki z szarych gazet, zbierałam wszystkie ze wzmianką o Peji. Pamiętam, że gdzieś było o koncertach charytatywnych na dzieci z domów dziecka granych za laurki, bardzo mi to imponowało, bo są i tacy raperzy, którzy wyśmiewają początkujących, chociażby dlatego, że noszą ciuchy od sponsorów. Peje od dzieciaka obserwuje, był, jest i będzie w moich oczach bohaterem.

niedziela, 1 listopada 2015

Się porobiło czeka to też nas
Ziemia, coraz więcej pragnie ciała ludzkich mas
Nikt nam nie powiedział, jak długo będziemy żyć
Do jakich rozmiarów ciągnęła się będzie życia nić
Nikt nam nie powiedział, kiedy mamy się pożegnać
I ile mamy czekać aby znowu się pojednać
 
                                            Grubson - Na Szczycie
 
 
Dzień Wszystkich Świętych, drodzy rodacy, wolne od pracy. Kupujemy ogromne kwiaty, przeozdobne świece, zakładamy co najlepszego mamy i pędzimy na groby. Lanserka pełną parą, czy tylko ja tak to odbieram? Miałam przyjemność pracować w sieciówce z odzieżą, wiem jaki był szał na kurtki i płaszcze kilka dni przed tym świętem. Nie zapomnę również co się działo drugiego listopada w Dzień Zaduszny, były kolejki ze zwrotami tej wierzchniej odzieży. Wiadomo, że świadczy to tylko o jednym.
Osobiście uważam, że trzeba ładnie wyglądać, bo przecież idziemy do kogoś w odwiedziny, ale nie stroić się za wszelką cenę, by pokazać się sąsiadom.
Co mnie irytuje bardziej od lanserki? Niedzielni kierowcy - to dotyczy panów w starszym wieku, który raz w roku odpalają auto,  jak i debiutantów. Drogi rodzicu wsadzając za kółko swe dziecko, które wczoraj odebrało prawo jazdy, uwierz mi wkurwiasz w tych korkach innych kierowców. Bądź świadom, że w najgorszym wypadku możesz skończyć tam gdzie jedzie jedziesz i za rok przyjdą do Ciebie. Czy to by pokazać się innym jest tego warte?
Chryzantemy złociste, ogromne, że ledwo je uniesiesz, ale grunt by było ładniej niż na sąsiednich grobach.
Znicze, ich wybór w sklepach rozjebał mi system. Przypominają ozdobne żyrandole niczym z pałacu. Brak słów.
Oczywiście trzeba iść w godzinach szczytu, na msze odprawianą na cmentarzu, żeby każdy widział bijący od nas blichtr. Szkoda tylko, że ta cała msza zostaje przegadana z dawno nie widzianymi, dalszymi członkami rodziny, wiesz, bo mój syn to studiuje w Londynie, a moja córka to dom buduje.
 
Palący się ogień w wyjebanym zniczu, który przynieśliście ma symbolizować przedłużenie naszej modlitwy o dopuszczenie wszystkich zmarłych do wiecznego światła, jakim jest życie wieczne. W tym przepychu niestety wiele osób o tym zapomina.
 
Co natomiast z drugim dniem listopada? Biegiem do sklepu, bo się żarcie skończyło! Nie mogę sobie wyobrazić jaki stres przeżywają osoby, którym zginął paragon od kurteczki za 500zł. Ludziska jakby ktoś zapomniał jest to Dzień Zaduszny, modlimy się za dusze zmarłych, które przebywają jeszcze w czyśćcu. Jest to równie ważny dzień, co pierwszy listopad. Niestety nie wszyscy mają ten dzień wolny od pracy i porywają ich obowiązki dnia codziennego.
 
Ja wybieram się na groby po zmroku. Nie ma już takiego ścisku ludzi, nie spotkam sztucznych znajomych. Można w spokoju spędzić ten czas z bliskimi, którzy już odeszli z tego świata. Lanserka opadła, blask zniczy tworzy przepiękny klimat.
Smutne jest to jak Was widzę Polacy. Nie narzucam nikomu swojej wiary, ale skoro obchodzicie to święto, chyba do czegoś zobowiązuje. Ogarnijcie się, zwolnijcie na chwile, pomódlcie.
 
                                     
 
Gdzieś na szczycie góry wszyscy razem spotkamy sie. Gdy kiedyś mnie zabraknie chciałabym być odwiedzana częściej niż ten jeden raz w roku.
Ja odwiedzam swych zmarłych bliskich częściej niż pierwszego listopada, dużo razy już mówiłam do wielu osób, że cmentarz to jedyne miejsce gdzie moge pójść, kogoś odwiedzić i nie słysze narzekania, jak to komuś w życiu źle, jak mu pieniędzu brakuje.

piątek, 30 października 2015

Jestem taki sam jak ty, nie zarabiam milionów
Mieszkam w wynajętej kawalerce, nie we własnym domu
Jesteśmy z tej samej gliny, ziomuś nie wciskam kitu

                                                                  Chada, Sokół -Jeden Z Was


Druga część wyzwania - Mars. Jeśli z Marsa to tylko Motomyszy. Nie byłabym sobą gdybym choć jednym zdaniem nie nawiązała do dzieciństwa. Obawiam się, że tu tak w skrócie się nie da. Motomyszy z Marsa jest to jedna z moich ulubionych bajek. Bajki nas w jakimś sensie kształtują. Może przez Motomyszy ja wole napakowanych mężczyzn, z pozoru drani, a w głębi o wielkim sercu.


                                 


 Dziewczynki marzyły by przeżyć przygodę Kopciuszka czy zostać Czarodziejką z Księżyca. Ja wolałam zostać piękną panią mechanik Charley, z którą kumplowały myszy. Doświadczenie mam, bo jako mała dziewczynka umorusana w smarach po łokcie naprawiałam z Tatą silniki, często rodzice to wspominają, żartując ze mnie. Co jest lepszego od dźwięku silnika i zapachu benzyny? Torebki?
Tuxedo Mask z marzeń małych czarodziejek umywał się do moich przykokszonych myszy na motocyklach.
Bajki -bajkami, zapomniałam, że to miał być teks o przybyszach z Marsa naszych czasów. Moje ukochane Motomyszy znalazłyby męskich odpowiedników w realnym świecie. Od lewej; Vinnie w jego rolę wcieliłabym Popka, Popuś ma skaryfikacje, myszol pół twarzy z metalu, więc podobieństwo jest. Throttle w okularach uznajmy, że są to przeciwsłoneczne bad line, czyli Borixon. A trzeci pan to już łatwo się domyślić, najszczuplejszy z nich Alibaba. Dzieciństwo się skończyło, a trzeba czasem odpocząć, skoro teraz nie mam czasu na bajki to relaks fundują mi Albańczycy w głośnikach, w końcu to też płeć pochodząca z Marsa.

Teraz już pora na powagę, z żadnego prawdziwego Albańczyka męża by nie było.
Zalety bycia mężczyzną. Ogólnie uważam, że panowie mają lepiej pod każdym względem. Już w szkole widać różnicę; w podstawówce nauczycielki pobłażliwe dla nich, no bo chłopczyk to może się słabiej uczyć, a dziewczynce nie wypada. W średniej to babki na każdym kroku podkreślają, że wolą męską część klasy.
Panowie i ich praca; mają łatwiej na tym rynku, jest więcej ofert kierowanych do mężczyzn, a w niektórych zawodach zdarza się, że za te same obowiązki co i panie wykonują, więcej im płacą. Są wydajniejsi od kobiet, feministka powie, że mogą pracować na równi, ja powiem, że nie, bo kobieta na starość o wiele ciężej przepłaci to zdrowiem.
Przyjaźnie męskie- kurde zazdroszczę Wam panowie tych rozmów przy piwie, tej lojalności, że kumpel -kumplowi laski nie tyknie. Szacunek dla androidów z Marsa, przyjaciółki te od selfie to tylko  czekają by zgarnąć jedna - drugiej faceta. Będzie o tym tekst? Trudno mi powiedzieć, aczkolwiek przeżycia skłaniające do tekstu są.

Pozostańmy więc przy stosunkach damsko-męskich, nieco intymnie. Odwieczny spór o to, że panowie mogą skakać z róży na inną łodygę, a kobieta z chwasta na chwasta to już nie, bo oberwie jej się całym słownikiem niecenzuralnych określeń. Pan się wyszaleje, nasmakuje kwiatuszków, potem osiądzie na tym jedynym, albo i nie. Panie takie biedne, wierne istoty. Może wcale tak nie jest, myślę, że kobiety też próbują innych, ale te bardziej inteligentne nie chwalą się tym nikomu. Żyjemy w kraju zbudowanym ze stereotypów i zostanę przy tym, że androidy z Marsa mają lepiej, bo im więcej przystoi natomiast nam z Wenus nie. Panowie mogą brać ile chcą i nic nie dawać w zamian.

Troszkę sportowo, teraz to takie modne. Facet to ma pasje, pakuje, rośnie, jest męski, a jeśli jedna kobieta otaczająca się leniwymi przyjaciółkami ćwiczy, to ją obgadują, że pewnie się odchudza.
Panowie mają wygodniejsze i fajniejsze ubrania. Bawełniane dresiki to jest to! My podobno mamy w nich wielkie dupy. Nie muszą golić nóg, zakładać rajstop, tu mogłabym się rozpisać ale po co jak każdy wie, że androidy z Marsa mają lżej.
Na Marsie uczyli, że co by się nie działo trzymamy się razem, natomiast Wenus jest dziwny, bo panie z dnia na dzień potrafią się znienawidzić.
 
Utwór Chady i Sokoła - Jeden Z Was od razu przyszedł mi do głowy gdy postanowiłam scharakteryzować drobne plusy bycia mężczyzną. Faceci są bardzo prosto skonstruowani, tylko jeden gra w otwarte karty inny udaje kogoś kim nie jest. Androidki z Wenus czasem kochają wyobrażenie o Marsjaninach, a nie ich samych, więc stąd te niedomówienia. Czasami żal mi panów, że muszą rozkminiać nasze fochy, słabo im to wychodzi, tu wyjątkowo zasługują na minus. Pod tym względem kobietom łatwiej. Reasumując odwieczną walkę dwóch światów -w tej rundzie Panowie 1:0.

poniedziałek, 26 października 2015


 Wiem, że znów się odwrócisz i tak
i komplement ten musisz mi dać
jestem przecież kobietą

                              Lilu-Kobiety




 
Miałam napisać o przybyszach z dwóch odmiennych, ciągle rywalizujących ze sobą planet - Wenus i Mars. Jako, że ufoludki, ludki, mamy XXI wiek, mobilne urządzenia przyrosły większości do rąk więc zaszaleje i nazwę nas - androidki. Androidki z Wenus mają pierwszeństwo w drzwiach, dlatego też na mój blog wejdą pierwsze. Czuję, że w tym temacie jestem spalona. Przypuszczam, że facet na hasło - kobieta, ma przed oczami cycki, a ja to co widać na załączonym obrazku-torebki. Jak w piosence Lilu- mam tego sterty, jestem przecież kobietą.
                              
                                            
I w tym momencie zostałam zgaszona przez czytelniczkę, z którą wdałam się w dyskusje i mnie umiejętnie podpuściła. Brawa dla Niej. Sprowokowała tak, że postanowiłam napisać o zaletach bycia androidką z Wenus a takowych na szybko nie wynajduje, chyba mi się szufladki w głowie pozacinały. Podejmę wyzwanie?
 
Jak byłam dzieckiem to dziewczynki były ładniejsze i bardziej rozumne, wtedy to był lans, że płeć z Wenus szybciej dojrzewa, a teraz żadna na głos nie powie, że szybciej się starzejemy.
Możemy rodzić dzieci, ponoć to takie piękne, więc mega ukłon w naszą stronę, ale z perspektywy czasu, co stwierdzam po obserwacji znajomych mam, szybciej stajemy się zajechane życiem.
Robimy sobie makijaż to takie kobiece - było!!! Czasem faceci są bardziej wypielęgnowani od nas. A o panach wizażystach czy fryzjerach to już nie wspomnę. Widzimy, że kobiety tuningowane przez mężczyzn są doskonalsze i w dodatku za taką prace mężczyźnie więcej zapłacą.
Kobiety rozpalają domowe ognisko; sprzątanko, pranko, obiadki. Jesteśmy naiwne, ja raczej trafiałam na samodzielnych mężczyzn. Oni zazwyczaj lepiej gotują, a to że za nich pierzemy lub sprzątamy świadczy tylko o tym, że są cwani i potrafią nas dyskretnie wykorzystywać, a my się łudzimy, że bez nas by zginęli.
W jednym z wpisów użyłam stwierdzenia, że płeć powszechnie nazywana piękną powinna zostać przechrzczona na wredną. Kobieta w roli przyjaciółki?  Nigdy w życiu. Chyba, że dla Ciebie przyjaźń to sweet focie, bo przy problemie Cię kopnie w dupę. Jak szczera przyjaźń to tylko damsko-męska! Z tego miejsca gorąco pozdrawiam pewnego lekko gejkowatego pana M. Są tezy, z których wynika, że przyjaźń damsko-męska dąży tylko do jednego. Tutaj powinnam pomyśleć nad założeniem osobnego wątku.
Jeśli podtekst erotyczny to tylko w głupich żartach, a przyjaźń pozostaje niezniszczalna.
 
Zalety bycia kobietą to temat rzeka. Faceci odbierają nam kobiecość, bo sami są z roku na rok coraz bardziej zniewieściali. Feministki by mnie zlinczowały za ten tekst, ale co mi tam.
Otwarcie przyznaję się do myśli, że faceci mają lepiej w tym dorosłym życiu. Dobrze czuję się będąc kobietą, pewnie dzięki mężczyznom, bo uwielbiam być rozpieszczana przez nich.
Dalej z dumą mogę nosić niebotyczne szpilki i prośba panowie: oddajcie nam rurki!!! Źle w nich wyglądacie.
 
 

piątek, 23 października 2015

Wiem, że wielu z was myśli podobnie
Bo walczyć o Polskę to nasz obowiązek

                               B.R.O -Obowiązek



 
W związku ze zbliżającymi się wyborami apeluje o przemyślenie sprawy i oddanie swojego głosu. Szczerze nie wierze na 100%, że nastąpią od razu jakieś konkretne zmiany. Ale prawda jest taka, że łudzę się nadzieją na lepszej jakości życie.
Myślę sobie, może powinni zrobić jakąś kare za nieobecność na  wyborach? Obecne władze potrafią tylko karać innych i wynagradzać siebie wzajemnie w kwestiach finansowych. Ja natomiast bym proponowała zawieszać nieobecnego delikwenta w prawach obywatela na miesiąc. Byś Ty i Twoja żona, czy sąsiad taki sam leń jak i Wy nie mógł przez miesiąc do pracy pójść, byś nie dostał pensji, by pracodawca był wściekły. Wtedy każdy ruszyłby tyłek, a nie tak jak to Polak potrafi siedzieć i narzekać. Odkryłam właśnie, że od siedzenia i marudzenia dupa robi się ciężka. Czyż nie mam racji? Ci co mają najwięcej żalu do kraju na wybory nie pójdą, bo po co, ich głos i tak nic nie zmieni -pomyślała większość ciemnoty. Przykre to jest jak ludzie postępujecie. Dziadkowie by się za Was wstydzili, w pocie czoła walczyli za kraj, a wam się nie chce iść oddać głosu w tak ważnej dla waszej przyszłości sprawie.
Wstańcie, pójdźcie i głosujcie, tylko jedna uwaga: mądrze proszę! Nie na tego, który sprał wam łeb swoimi spotami w tv. Co mnie wyjątkowo irytuje, że w tym razem przybrali inną metodę, nie obiecują tylko wytykają błędy innych. Tych kandydatów podpowiadam z góry od razu skreślić.
 Tak wiem o gustach i polityce się nie dyskutuje, to jest jak dupa -każdy ma swoją, tak mawiał pan Adam mój nauczyciel z technikum.
Więc obywatelu nie głosuj na tego kogo narzucają Ci w pracy, na tego o kim usłyszałeś w rozmowie sąsiadów tylko sam zdecyduj i poznaj swojego kandydata.
Ja nie chce popełnić błędu i nie zagłosuje na nikogo z jakiejkolwiek partii na pierwsze P. w nazwie. Teraz pomyśl czy z Ciebie obywatel czy jak to się mówiło w moim dzieciństwie -napis na dropsach.
 
Wstawiam zdjęcie starej, pustej, zniszczonej portmonetki, może ten drastyczny widok Wam uświadomi, żeby napełnić portfele najpierw musimy naprawić kraj.
 
                          
W tej grze muszę być a jeśli chcę być w tej grze muszę
żyć na poziomie tak jak ty, chcę żyć na poziomie
.
                                       Małolat & Ajron - W tej grze
 
 
 
W tej grze musze być, a jeśli chce być w tej grze muszę musze żyć na poziomie. Jako mała dziewczynka często wpatrywałam się w ten teledysk, natomiast z wiekiem zaczęłam rozumieć słowa. Przekaz budujący, aczkolwiek nie kolorowy. Generalnie Małolat obrazuje nam szarą dorosłość.
Zacznijmy więc jednorazową grę w życie...
 
                                              
 
W tej grze musze być- szkoda, że ta nasza dorosłość nie jest grą. Mielibyśmy wtedy kilka żyć, gdyby bardzo źle nam szło moglibyśmy specjalnie coś zjebać, żeby zginąć i rozpocząć na nowo. Po skuszeniu w danej rundzie, mając to kolejne życie zaczynalibyśmy od początku tego levelu, wiedząc  już gdzie, co nas czeka i jak prawidłowo przejść. Może ktoś kto popełnił jakąś głupotę przykładowo mając naście lat mógłby ten okres przejść jeszcze raz, nie robiąc już tego błędu.
 
A jeśli chce być w tej grze musze żyć- każdy szedłby do przodu w swoim tempie, nie zwarzając na innych. W grach, które sam wybrał, swoimi planszami. Ktoś pragnący mocnych wrażeń, kochający ryzyko grałby w Dark Souls,  natomiast niewinne dziewczynki bezstresowo stroiłyby Kucyki Pony. Gdybyś miał dość wyłączyłbyś konsole i czekał gdzieś w próżni na lepszy moment, by znów włączyć się do gry - życia. Czyż nie piękna perspektywa?
 
Musze żyć na poziome- niestety tak jest, że ciągle staramy sie być na jakimś poziome, ale co to w ogóle znaczy? Kto nam wyznacza tą górną granice do której dążymy? My sami? Sami dla siebie ot tak czy patrząc na innych, ciągle porównujac się do nich? Chcemy być wyżej od innych, mieć więcej wszystkiego. Są też nieudacznicy, którzy szukają na siłę słabego punktu w kimś, żeby móc poczuć się lepszym.
 
 Życie w realu to nieustający wyścig szczurów. Trudna gra, w której masz jedną szanse, oparta ciągle na skomplikowanych zasadach, z każdą rundą wymaga innych umiejętności. Idziesz do przodu, zbierając monety, tracąc przy tym zdrowie, niestety tutaj na to nie ma eliksiru. Tracisz lata, których już nie odzyskasz, plansz nie powtórzysz. Dotyka Cię coraz większe rozczarowanie. Trafiasz na swej drodze miłość, bywasz szczęśliwy, ale te przyjemne levele szybciej od tych trudnych się kończą.
Lepsza byłaby gra, w ktorej idziesz lub stoisz, nikt Cię nie ocenia. Przede wszystkim Ty nie porównujesz się do innych, nie dążysz wbrew sobie do ich poziomów.
Sam wybierasz w co chcesz grać, raz w jedną raz w inną grę. Przegrasz w Tekken'a to zaczynasz Call Of Duty. Beztrosko jak podczas zabaw w dzieciństwie.

środa, 21 października 2015

 
W rapie jestem draniem, co Cię zdmucha jak pieprzony kurz.
Dam Ci miliony róż, w postaci szalonych słów.
-B.R.O
 
                      Chada ft. Hukos, Sitek, B.R.O - Dranie tak mają
 
 
Gdybym była łowcą talentów to pewnie (kilka lat temu) odkrycie po premierze tego klipu byłoby miom najlepszym, niczym Ameryka dla Kolumba. Czterech panów Chada, Hukos, Sitek, B.R.O. w jednym utworze -Dranie Tak Mają. Hukos i Sitek po prostu są, niech sobie żyją, ale dziś ich ominę szerokim łukim.
Chada zawsze mi się podobał w całej okazałości- twórczość, wokal, wygląd. Powtarzam w swoich wpisach by nie oceniać książki po okładce, a dziś bedzie o tym jak oceniłam i dobrze trafiłam.
 Utwór Dranie Tak Mają zainteresował mnie ze względu na Chade, który nawijał pierwszy, a potem był refren i jakaś nowa dla mnie twarz w tamtym czasie. Dobry głos, nienaganny wygląd mówiąc delikatnie, bo osobiście mam mega słabość do blondynów. Tu właśnie oceniłam tego młodego mężczyzne po wygladzie, sam pozytyw. Jak juz po kilku minutach nastąpiła jego zwrotka to małolat mega mnie zaintrygował. Przekopałam cały internet, słuchałam, ogłądałam wszystko co było, zauroczyłam się tym głosem. Zmieniłam na młodszy model, Peje-jego rap usłyszałam jako pierwszy w swoim życiu, był dla mnie mistrzem, na młodszego, utalentowanego B.R.O. I do tej pory jestem mu wierna.
 
 B.R.O robi zajebistą muzyke na każdy nastrój i do tego wygląda dobrze. Prezentuje się  inaczej niż stereotypowy raper, chociaż coraz częściej widać, że większość odchodzi już od szerokich koszulek i dresowych spodni, które spadają niżej z każdym krokiem. To jednak B.R.O urzekł mnie najmocniej w całej swojej okazałości. Pewnie dlatego w necie jest tyle hejtu na niego, bo jest zbyt dobry, wysoko innym podnosi poprzeczkę i dużo kolesi nie ma nawet co sie porównywać to uderzają w nienawiść. Są też teksty utworów, którymi mi inponuje jak na tak młodego człowieka, więc pozwolę sobie o jego twórczości pisać więcej. Teraz słucham głosu tego ,,drania", jest miło.
Tak się składa, że ostanio przeglądałam fejsa tego młodzieńca i widziałam, że zmienił stan cywilny. Nic tylko pogratulować wraz z najlepszymi życzeniami Młodej Parze na Next Level. Stąd dziś nietypowe zdjęcie do wpisu z zaprzyjaźnionego bloga.
 
                                                      

                                         

sobota, 3 października 2015

Musisz się z tym liczyć jaki jesteś każdy widzi.
Tryska Ci to z pyska kiedy jedziesz po ulicy.
 
                              Mama ma mama da - Tede
 
 
 
Pomyślałam, że skoro napisałam o pierwszej mojej płycie to też moge napisać o krążku, który nigdy nie był w żadnym odtwarzaczu. Kupiłam ten album tylko ze wzgłedu na cene, cóż nie byłabym kobietą gdybym tego nie zrobiła. Ponoć dla nas torebka za 300zł jest droga, ale ta sama z napisem PROMOCJA 300zł to znaczy, że musimy ją mieć. Tak też było z tą płytą Tedego, będąc na typowo spożywczych zakupach w markecie wpadła mi w ręce za 7zł i chciała pójść ze mną.
Nie przepadam za nim, chociaż niektóre kawałki ma bardzo dobre, to mam na tego artyste dziecinnie smieszny foch i udaję, że go nie słucham.  Myślałam, że ta zdobycz przyczyni się tylko do wzrostu mojej kolekcji, aż do dnia dzisiejszego. Gdy wzięłam ją w ręke by cyknąć fotke na bloga okazało się, że są na niej kawałki, które lubie chociaż jak wspominałam duma z lat młodzięczych nie pozwala mi sie do tego przyznać na głos. Kiedyś może nabiore odwagi by o tym napisać.
 
Niespodzianką było to, że w środku płytki są aż dwie. Gdy wyjęłam pierwszy krążek MefistoTEDEs pod nim znajdował się drugi TDF Odkupienie. Grubo ponad rok żyłam w nieświadomosci, a teraz zabieram ją do auta ze względu na kawałek, który uwielubiam - Mama Ma Mama Da. Będzie się świetnie komponował z toczącymi złotymi felagami, a po takiej przejazdzce poczuję się jak na K2.






 Szkoda tylko, że Kiki dorosła i mama już jej nie utrzymuje, ale na dwukrążkowy album za 7zeta to mnie jeszcze stać. I jak zwykle na koniec musze napisać, że lepiej  było być nieświadomym dzieckiem lub nastolatką, ktorej jedynem zmartwieniem było przszkadzać innym w słuchaniu Tedego. Wrzucam zdjęcie tej wyprzedażowej zdobyczy i nie mówcie, że Was nie stać na płyty tylko dobrze szperajcie po sklepowych półkach. Tede by umarł gdyby zobaczył gdzie i po ile golą jego płyty.




 

czwartek, 1 października 2015


 Chciała by ją związał i usta czymś jej zatkał
Asfiksjofilia - seks w plastikowych siatkach
Nie była delikatna, prosiła by ją bił
Jęczała z podniecania głowę odchylając w tył
Z całych sił ją tłukł, choć wiedział, że tak nie można
Zdarł sobie skórę z kostek, a ona w końcu doszła
                                             Love Forever - Słoń



Kiedyś uważałam ten kawałek za bardzo romantyczny. Niektórzy moi znajomi słuchali tego z obrzydzeniem. Na mnie to nie robi negatywnego wrażenia. Taka miłość do grobowej deski.  Dziś jednak nie zupełnie o romantyzmie, trochę o miłości oczami mężczyzny.

 Po powrocie do domu czekała na mnie niespodzianka Grey Pięćdziesiąt Twarzy Greya Oczami Christiana.
                                      
 
 
Ciekawe co zastanę w środku? Kto lepiej opisałby tę miłosną historię z perspektywy samego Graya?  EL James w ponad sześćset stronicowej książce czy może Słoń kilkuminutowym utworem? Skoro wersję Słonia znam od dawna to pora zabrać się za Christina...
 
Gdzie przemierzaliśmy świat w zdartych butach
Mama prosiła ucz się w imię lepszego jutra
Lecz chyba tylko Bóg wie czego chciała moja dusza


                                Kalejdoskop wspomnień - Rover



Wychodząc dziś z domu, chciałam jeszcze zgarnąć błyszczyk do ust. W moim pokuju panuje ostatno artystyczny nieład, tak od lat sobie tłumacze delikatny bałaganik. Tych mazideł są dziesiątki, na każdy dzień, nastrój, humor, godzinę jest inny, przecież jestem kobietą. Miałam ochote na ten w designerskim aczkolwiek dziecięcym opakowaniu w postaci sowy. Stał na jednej z płyt. Niezwykłej z płyt. Lokalnego rapera Rovera - Kalejdoskop Wspomnień.
Zdjęcie kiepskiej jakości, bo szybko robione.


 To ona mnie rozdziewiczyła, była moją pierwszą. Kupiłam ją sobie sama w skateshopie, którego już nawet nie ma, a na jego miejscu powstał sklep z antycznymi bibelotami. W drodze do domu obejrzałam ją ze wszystkich stron. Pamiętam jakby to było wczoraj, jakie wrażenie zrobiły na mnie słowa od artysty przeczytane w środku o ,,bezszelestnym kształtowaniu człowieka". Teraz zrywając folie z każdej zakupionej płyty czuję  się jak małe dziecko otwierające cukierka wyobrażające sobie już jego smak. Tak zawsze czekam na pierwszy czysty dzwięk z płyty mimo tego, że utwory zazwyczaj znam z neta jak każdy zapewne, to krążek daje wyjątkowe doznania. MP3 nie moge nawet porównywac, bo to nie ta liga. To płyta daję ,,to coś" przez trzymanie w dłoni okładki i czytanie słów o pracy, którą artysta w nią włożył oraz podziękowania. Są też wnętrza płyt, które mnie rozczarowały, ale to w tej chwili nie ma znaczenia. Utwór Kalejdoskop Wspomnień pasuje tu najlepiej, bo ten sam tytuł nosi ta ważna dla mnie płyta, pierwsza w moim domu. I też wiąże z nią zajebiste wspomnienie, które kiedyś będę opowiadać młodszym pokoleniom: słuchaj był taki Rover, babcia słuchała, skromny, młody człowiek, raper - wielki artysta, robił muzykę w moim odczuciu  mega emocjonalną, a to właśnie była moja pierwsza płyta i tak powstała kolekcja, na którą patrzysz wnusiu. Tak będzie za XXX lat. Kolekcja rośnie z miesiąca na miesiąc, niestety na tylko takie powolne tempo pozwalają mi zarobki. Przynajmniej każdą się długo delektuję zanim przyjdę do domu z następną.

Kiedyś napisze o teledyskach Rovera, a tymczasem słucham jego Kalejdoskopu Wspomnień, wspominam  dzień zakupu i jaram się jak za pierwszym razem.
                                            

środa, 30 września 2015

Więc wspominaj chwile mile,
przecież było ich aż tyle...
Zegar nie zaszkodzi nam,
niech czas biegnie, co mi tam!
 
 
                     Życie To Są Chwile-Akcent   
 
 
 
Wczoraj oglądałam Wojewódzkiego po raz drugi w swoim życiu, ze względu na intrygujący dobór gości. Pierwszy raz obczaiłam ten program kilka lat wstecz gdy goścem był Peja. Rychu był kiedyś moim numerem jeden wśród raperów.
W ostatnim odcinku u Kuby zasiedli Zenon Martyniuk z formacji Akcent wraz z Sobotą. Kto nie zna zespołu Akcent skoro nawet ja przez wiele lat zamknięta na inne nurty muzyczne wiem co to i kto to. Mnie osobiście Zenek  wizualnie przypomina postać z Króla Lwa - Pumbę i w moich oczach już na zawsze pozostanie Pumbą. Tak czy inaczej to klasyk polskiego disco polo.

 Za samym prowadzącym program nie przepadam, ale ich rozmowa byla dobra. Zenek zainponował mi swoją skromnością, ponieważ jest ona zdecydowanie nie proporcjonalna do jego zarobków. Inni ludzie nie stąpali by po ziemi zgarniając taką gaże.  Kuba dość długo drążył temat dochodów artysty.
Mieszane uczucia miałam co do Soboty, który opierał się przed rapem do gitary i refrenu Martyniuka. Wojewódzki zdradził nam też kim S.O.B. był w przeszłości, fryzjerem:) Kobiety ponoć lubią chodzić do eleganckich, powiem dosadniej - zgejowionych fryzjerów, a ja chętnie usiadłabym u takiego. Mozna się rozmarzyć, chociaż czy na pewno bym się odprężyła jak to zwykle bywa przy zabiegach na włosach?
Koniec końców szczeciński raper nawinął zwrotkę Tańcz Głupia do przyśpiewki Życie To Są Chwile discopolowca. Wyszło im to całkiem nieźle. Śmieszne było jak S.O.B. się wahał, a Martyniuk patrzył jakby nie mógł się doczekać aż ulegnie. Jaka byłaby reakcja Zenka gdyby Sobota odrzucił propozycję Kuby, który go tak namawiał na ten remix i po prostu się nie zgodził? W sumie może S.O.B. grał tylko takiego niedostępnego, przecież idąc do programu pewnie wiedział, że podzieli kanapę z wokalistą zespołu Akcent.
 
Będąc dzieckiem w moich czasach tolerowało się wszystko i wszystkich, a w dorosłości ludzie się trochę zamykają i robią podziały. Nie każdy przekona się do takiej mieszanki rapu z disco polo. Ja zawsze stanę za rapem i mimo wyraźnej niechęci Soboty do jednorazowego duetu z Zenkiem i tak będe za nim.
 
Naprawdę ciężko było mi wybrać utwór do tego tekstu, zawsze to muzyka daje mi natchnienie do pisania. Dziś odwrotnie, bo to tekst szukał podstawy muzycznej, ponieważ Sobota - Tańcz Głupia był już u Kiki na blogu (tutaj) to postanowiłam zaszaleć i pokazać, że hip-hopu słuchają ludzie tolerancyjni i wchodzę w inny klimat. Polska muzyka taneczna i Zenka Życie To Są Chwile.

wtorek, 29 września 2015


Musisz spróbować wybrać właściwą drogę
Ja ci w tym nie pomogę, jedynie coś podpowiem
Musisz spróbować wybrać właściwą drogę
Nadać sens temu co robisz, musisz wybrać ją świadomie
Musisz spróbować wybrać właściwą drogę
Umiesz robić coś dobrze, wiedz że rade dać możesz
A więc rób to

                                          Właściwy wybór - Peja



Życie składa się z wyborów. Myślimy, że sami ich dokonujemy, ale przecież czasem decyduje za nas los i zaskakuje, tak jak mnie dziś - pozytywnie. Właściwy wybór - Peji uwielbiam, zawsze podnosił mnie na duchu.
Będąc w pracy miałam wizytę Szefowej, pamiętam pierwszą rozmowę z Nią, już wtedy czułam, że to przyjazna kobieta o silnym charakterze. Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy ze względu na zajmowane stanowisko się wywyższają. Właścicielka firmy, w której pracuje jest zupełnym przeciwieństwem tego stereotypu. Cenie ludzi, którzy dużo osiągnęli, a nie są zdehumanizowani. Gdzieś kiedyś usłyszałam, że ,, szefem się bywa, a człowiekiem pozostaje na całe życie".

Moja pracodawczyni zrobiła dziś na mnie ogromne wrażenie. Rozmawiamy o pracy, potem temat się rozluźnił. Od słowa do słowa doszłyśmy do tego, że Ona jest bardziej ścisłym umysłem natomiast ja humanistycznym. W szkole była mistrzem matematycznym w przeciwieństwie do mnie, bo wolałam czytać książki. Gdy byłyśmy przy literaturze opowiedziałam jak w pęd przeczytałam Potop, tylko dlatego, że zobaczyłam oglądając MTV Cribs, tą część trylogii H. Sienkiewicza stojącą na meblu u mojego ulubionego rapera. Szefowa zapytała o kogo chodzi. Ja chwilę się zastanowiłam nad odpowiedzią, bo niby czemu pyta. Powiedziałam, że o Peję i w tym momencie przeżyłam szok. Ta kobieta, przedsiębiorca, przykładowa matka, żona - słucha hip-hop i lubi Peję. Znów musze się podpisać pod tekstem NIE OCENIAJ KSIĄŻKI PO OKŁADCE, bo na pierwszy rzut oka w życiu bym nie przypuszczała, że słucha mojej ulubionej muzyki.

I znów jest jak za dzieciaka - w szkole trafiamy albo na francowatą belferkę, albo na życzliwą nauczycielkę. Tak jak i w dorosłym życiu. Sami wybieramy pracę, o którą chcemy się starać, za to czy ją dostaniemy odpowiada już ktoś inny i ewentualny fart.
Po ostatniej psychicznej szefowej i ciężkiej decyzji o porzuceniu tej toksycznej pracy (można o tym poczytać tutaj ) trafiła mi się dobra praca i Szefowa, bizneswoman słuchająca rapu. Jaram się w chuj, a co by było gdybym była kolesiem? Możecie mi tylko pozazdrościć:)

niedziela, 27 września 2015

Pizda nad głową, pi pi pizda nad głową.

Kręć dupą swoją, kre kre kręć dupą swoją

Tańczy z Albanii kowboj, napierdolony koką

Wszędzie się czuje dobrze, ale najlepiej w klubie Go Go

                                               Klub Go Go - Gang Albanii


Wokół tego utworu (utworu? -cóż za powaga) było wiele szumu, po tym jak w sieci pojawił się filmik, na którym skaczące dzieciaki ze szkoły podstawowej wykrzykują wulgarne słowa refrenu. Aż zagrzmiało od pretensji do artysty. Niby czemu?  Z mojej strony totalna irytacja, ktoś im to w końcu puścił, przecież teoretycznie na tej szkolnej dyskotece były osoby dorosłe. Dzieciaki zapewne tej osławionej pizdy w życiu na oczy nie widziały, a drą japy jakby to był ich chleb powszedni. Reasumując jeśli ktoś ma problem z zaistniałą sytuacją to pretensje już tylko pozostaje mieć do wychowawców i rodziców.

Z punktu widzenia przeciętnej kobiety ten kawałek wraz z klipem jest chamski, bezczelny, szowinistyczny, generalnie nie kobiecy.
Osobiście w żaden sposób nie mam urazy do tego utworu. Dla mnie była to muzyka motywacyjna lecąca z głośników w drodze na trening, działająca niczym koktajl witaminowy.
Jednocześnie ubolewam nad panującym w naszym kraju zacofaniem i manią szufladkowania wszystkich i wszystkiego. Gdy słyszymy hasło ,,taniec na rurze" od razu myślimy ,,klub go go". Dlatego bezpieczna nazwa to pole dance, spotkałam się z tym, że niektórzy ludzie w ogóle nie wiedzą o czym mowa.
 
Będąc dzieckiem zawsze głośno marzyłam, że gdy dorosnę zostanę kierowcą tira i będę tańczyć na rurze. Nie udało mi się zrealizować pierwszego planu, może to po prostu znak, że jeszcze nie dorosłam. Natomiast drugie uważałam za  takie żartobliwe gadanie.

 Przyznam się, że dawniej też szufladkowałam w końcu to płynie w naszej polskiej krwi tą samą żyłą co narzekanie. Myślałam, że na takie zajęcia mogą tylko uczęszczać same super zgrabne, ekstra piękne lalki, które niczym motyle na polanie krążą wokół rurek. To zupełnie nie dla takiego dzikusa jak ja, pewnie z tych pań tryska pewnością siebie i seksapilem. Grubo się myliłam.
Wybrałam studio My Way Pole Dance w moim mieście, które jest również miastem jednego z prawdziwych   Albańców. Nasze małe Kielce. To co tam zastałam było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, mega plus za wszystko.  W jednym miejscu tyle normalnych (jak dla specyficznej mnie) osób i instruktorka o cierpliwości anioła, przyznam, że gdyby to ona uczyła mnie matmy to byłabym dziś jakimś światowej sławy programistą. Chociaż musze przyznać wycisk dawała jak diabeł z piekła rodem.
Panie natomiast nie były tak podrasowane jak w teledyskach, tylko naturalne kobiety nastawione na sport. Czy masz cellulit, tłuszczyk, nadwagę, metr pięćdziesiąt czy dwa nie masz się czego krępować, to miejsce jest idealne dla Ciebie. Panowie też mile widziani.
Trening w My Way daje taki power jakiego nie da nawet napój Albański Raj, dodatkowo wzmacnia mięśnie i fajnie rzeźbi sylwetkę. Nie wiedziałam, że moje ciało zdolne jest do takich wygibasów, a niektóre mięśnie odkryłam dopiero gdy bolały. Obok mega mocy jaką daje ten taniec (gimnastyka) jest też pot, ból, początkowo siniaki i  przeze mnie kochane zakwasy. Wracając z jednych zajęć myślami byłam już na kolejnych, chociaż z natury jestem leniem i nie wiem czy znam większego od siebie. Gdy się zmęczyłam próbowałam się obijać i leżałam, ale czujne oko instruktorki, która pomagała by każdą figurę doprowadzić do perfekcji szybko mnie namierzało. Jest tak  wyrozumiała, że podchodziła do mnie z humorem i proponowała leżak, dostałam też pseudonim Plażowiczka. Przebywanie tam było wyciskiem dla ciała i lekiem dla umysłu. Mnie odprężało, będąc tam nic innego się już nie liczyło. Oderwanie od codziennej rutyny.

 Przekonałam się na własnym ciele, że pole dance to piękny i zarazem wymagający sport. Proponuje zaprzyjaźnić się z nim każdej kobiecie, która w siebie wątpi i mężczyznom, którzy myślą, że o sporcie wiedzą już wszystko by sprowadzić ich na ziemie. Dla pań z nocnych klubów to szacun, bo wbrew pozorom to pewnie ciężka tyrka.
 
Dorosłość obdarowała mnie taką pracą, która uniemożliwiła mi chodzenie na zajęcia i bardzo tęsknie. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości jeszcze tam zawitam. Tymczasem pozostaje Gang Albanii w głośnikach i zajebiste wspomnienia. Na zdjęciu poniżej moja ulubiona pozycja zwana  kulką, dzięki niej czuję się taka schowana przed złem dorosłego świata. 



 
 
 
 

sobota, 26 września 2015

I ty też, też, też tańcz, tańcz, tańcz głupia
Tylko weź się tym wszystkim nie zalej w trupa
Tylko weź się nie zatrać w tym wszystkim za bardzo
To taniec godowy najprzyjemniejszy z tańców
                                                                    TAŃCZ GŁUPIA - Sobota
 
 
 
 
 
Tupiesz nóżką w każdy weekend... no teraz to już nie w każdy, bo dorosłość nie pozwala.
Cofnijmy się do podstawówki, dyskoteki szkolne, na które nie uczęszczałam, bo byłam dzika i nie lubiłam takich spędów bydła.
Przeskoczmy do szkoły średniej (technikum czteroletnie) wszyscy imprezują, jarają się, że w ostatniej klasie będzie studniówka. Mnie się nadal nie chce i upieram się, że na bal maturalny się nie wybieram, bo i po co. Muzyka klubowa, jak można tego słuchać i jeszcze przy tym tańczyć, jak to się w ogóle robi? Kawałki puszczane przez stacje radiowe, ciągle to samo, płytkie teksty, durne, słodkie smęty tzn. hity. Zdecydowanie nie moje klimaty. Czego ja wtedy słuchałam? Zdradzać czy nie? Kaliber 44 i Peja. Kiedyś poświęcę temu osobny wpis.
 
 
Zbliżał się dzień moich dziewiętnastych urodzin i brat namówił mnie na organizacje ich w klubie. Zaczęło się, to wciąga, spodobało mi się. Szczególną frajdę miałam z odpulania "brudnych i ubogich" chłopców. Jak dla mnie irytujące, ktoś do kogoś podbija, niby tańczy, za chwilę chce się obmacywać na parkiecie. Nie usiądziesz z takimi, bo jeden z drugim typ nawet loży nie zarezerwował z wiadomych względów, a w danej koszuli to już jego kolejny weekend i pewnie zawsze w tym samym klubie. Tak postrzegam nachalnych samców. Zresztą zawsze imprezowałam w gronie zaborczych mężczyzn, którzy nawet wyżej opisanym panom nie pozwalali się do mnie zbliżać.
A jak zachowywała się płeć piękna? Swoją drogą to kto wymyślił tą nazwę na panie? Powinno mówić się "płeć wredna", przecież większość kobiet taka właśnie jest.  Z podziałem na wylaszczone lalki i wypasione świnki. W kolejce do toalety gapią się krzywym wzrokiem jedna na drugą, a później w swych stadach obgadują wszystkie inne kobiety, które tylko widziały. Wypasione (spasione) świnki chociaż trzymają się razem, a lalki to jedna drugą  za plecami obmówi.
Jaka byłam ja? Nie mnie to oceniać. Przyznam się, że zawsze lubiłam niebotyczne szpilki i dobre drinki. Tutaj nic się nie zmieniło. Wraz z wiekiem zmieniło się podejście do tych ludzi w klubach, chyba na lepsze i o tym właśnie ma być ten wpis, ale zebrało mnie na wspomnienia.
 
 
W zatłoczonych miejscach gdzie 95% obecnych pewnie jest pod wpływem alko (to nie są żadne statystyki tylko moje osobiste przypuszczenia), to zdarzają się wypadki. Zaczynając od przypadkowych szturchnięć kończących się grubymi awanturami.
Ze mną bywało tak, że gdy ktoś tylko niechcący nadepnął mi  na bucik musiał dostać dyskretnego, teoretycznie przypadkowego kopa najlepiej samą szczuplutką szpileczką.
Zdarzyło się też, że w gronie samych znajomych zostałam oblana piwem. Jakoś stolik się przechylił i zawartość kufli znalazła się na mnie. Wpadłam w szał, po ataku nastąpił mega foch, chciałam do domu. Skończyło się tak, że koleżanka tzn. osobnik płci wrednej padł moją ofiarą w pęd zwinął się na chatę z płaczem i bez kurtki. Aż taka była awantura?
 

 W ubiegły weekend dorosła już Kiki była na imprezie i miała wypadek na parkiecie. Przechodząc dostałam od kogoś prawdopodobnie z łokcia w oko. Z łokcia?  Z przeprosinami podbiegł krasnal płci wrednej (wiec chyba nie z łokcia, mam 173cm wzrostu i 12cm szpilki, a te  przestraszona kobietka była drobniutka, niziutka). Bolało, nastąpił atak śmiechu przez łzy, a nie agresji. Nawet najbliższa memu sercu osoba była lekko w szoku niczym Marysia (kto słucha ten wie), że obyło się bez dymu. Będąca w pogotowiu zmrożona półlitrówka udzieliła mi pierwszej pomocy i bawiłam się dalej.
 
 
Dorosłość chciała pokazać się z lepszej  strony. Nauczyć, że są sytuacje do opanowania bez użycia przemocy.
Ale i tak jestem jej przeciwna, zdecydowanie wolałabym być dzieckiem!!! Śladu stłuczki nie ma, a łuk brwiowy nadal boli. Mamusia zrobiłaby okład i byłoby po wszystkim, a dorosłość nie pomaga przeciwbólowo.