piątek, 30 października 2015

Jestem taki sam jak ty, nie zarabiam milionów
Mieszkam w wynajętej kawalerce, nie we własnym domu
Jesteśmy z tej samej gliny, ziomuś nie wciskam kitu

                                                                  Chada, Sokół -Jeden Z Was


Druga część wyzwania - Mars. Jeśli z Marsa to tylko Motomyszy. Nie byłabym sobą gdybym choć jednym zdaniem nie nawiązała do dzieciństwa. Obawiam się, że tu tak w skrócie się nie da. Motomyszy z Marsa jest to jedna z moich ulubionych bajek. Bajki nas w jakimś sensie kształtują. Może przez Motomyszy ja wole napakowanych mężczyzn, z pozoru drani, a w głębi o wielkim sercu.


                                 


 Dziewczynki marzyły by przeżyć przygodę Kopciuszka czy zostać Czarodziejką z Księżyca. Ja wolałam zostać piękną panią mechanik Charley, z którą kumplowały myszy. Doświadczenie mam, bo jako mała dziewczynka umorusana w smarach po łokcie naprawiałam z Tatą silniki, często rodzice to wspominają, żartując ze mnie. Co jest lepszego od dźwięku silnika i zapachu benzyny? Torebki?
Tuxedo Mask z marzeń małych czarodziejek umywał się do moich przykokszonych myszy na motocyklach.
Bajki -bajkami, zapomniałam, że to miał być teks o przybyszach z Marsa naszych czasów. Moje ukochane Motomyszy znalazłyby męskich odpowiedników w realnym świecie. Od lewej; Vinnie w jego rolę wcieliłabym Popka, Popuś ma skaryfikacje, myszol pół twarzy z metalu, więc podobieństwo jest. Throttle w okularach uznajmy, że są to przeciwsłoneczne bad line, czyli Borixon. A trzeci pan to już łatwo się domyślić, najszczuplejszy z nich Alibaba. Dzieciństwo się skończyło, a trzeba czasem odpocząć, skoro teraz nie mam czasu na bajki to relaks fundują mi Albańczycy w głośnikach, w końcu to też płeć pochodząca z Marsa.

Teraz już pora na powagę, z żadnego prawdziwego Albańczyka męża by nie było.
Zalety bycia mężczyzną. Ogólnie uważam, że panowie mają lepiej pod każdym względem. Już w szkole widać różnicę; w podstawówce nauczycielki pobłażliwe dla nich, no bo chłopczyk to może się słabiej uczyć, a dziewczynce nie wypada. W średniej to babki na każdym kroku podkreślają, że wolą męską część klasy.
Panowie i ich praca; mają łatwiej na tym rynku, jest więcej ofert kierowanych do mężczyzn, a w niektórych zawodach zdarza się, że za te same obowiązki co i panie wykonują, więcej im płacą. Są wydajniejsi od kobiet, feministka powie, że mogą pracować na równi, ja powiem, że nie, bo kobieta na starość o wiele ciężej przepłaci to zdrowiem.
Przyjaźnie męskie- kurde zazdroszczę Wam panowie tych rozmów przy piwie, tej lojalności, że kumpel -kumplowi laski nie tyknie. Szacunek dla androidów z Marsa, przyjaciółki te od selfie to tylko  czekają by zgarnąć jedna - drugiej faceta. Będzie o tym tekst? Trudno mi powiedzieć, aczkolwiek przeżycia skłaniające do tekstu są.

Pozostańmy więc przy stosunkach damsko-męskich, nieco intymnie. Odwieczny spór o to, że panowie mogą skakać z róży na inną łodygę, a kobieta z chwasta na chwasta to już nie, bo oberwie jej się całym słownikiem niecenzuralnych określeń. Pan się wyszaleje, nasmakuje kwiatuszków, potem osiądzie na tym jedynym, albo i nie. Panie takie biedne, wierne istoty. Może wcale tak nie jest, myślę, że kobiety też próbują innych, ale te bardziej inteligentne nie chwalą się tym nikomu. Żyjemy w kraju zbudowanym ze stereotypów i zostanę przy tym, że androidy z Marsa mają lepiej, bo im więcej przystoi natomiast nam z Wenus nie. Panowie mogą brać ile chcą i nic nie dawać w zamian.

Troszkę sportowo, teraz to takie modne. Facet to ma pasje, pakuje, rośnie, jest męski, a jeśli jedna kobieta otaczająca się leniwymi przyjaciółkami ćwiczy, to ją obgadują, że pewnie się odchudza.
Panowie mają wygodniejsze i fajniejsze ubrania. Bawełniane dresiki to jest to! My podobno mamy w nich wielkie dupy. Nie muszą golić nóg, zakładać rajstop, tu mogłabym się rozpisać ale po co jak każdy wie, że androidy z Marsa mają lżej.
Na Marsie uczyli, że co by się nie działo trzymamy się razem, natomiast Wenus jest dziwny, bo panie z dnia na dzień potrafią się znienawidzić.
 
Utwór Chady i Sokoła - Jeden Z Was od razu przyszedł mi do głowy gdy postanowiłam scharakteryzować drobne plusy bycia mężczyzną. Faceci są bardzo prosto skonstruowani, tylko jeden gra w otwarte karty inny udaje kogoś kim nie jest. Androidki z Wenus czasem kochają wyobrażenie o Marsjaninach, a nie ich samych, więc stąd te niedomówienia. Czasami żal mi panów, że muszą rozkminiać nasze fochy, słabo im to wychodzi, tu wyjątkowo zasługują na minus. Pod tym względem kobietom łatwiej. Reasumując odwieczną walkę dwóch światów -w tej rundzie Panowie 1:0.

poniedziałek, 26 października 2015


 Wiem, że znów się odwrócisz i tak
i komplement ten musisz mi dać
jestem przecież kobietą

                              Lilu-Kobiety




 
Miałam napisać o przybyszach z dwóch odmiennych, ciągle rywalizujących ze sobą planet - Wenus i Mars. Jako, że ufoludki, ludki, mamy XXI wiek, mobilne urządzenia przyrosły większości do rąk więc zaszaleje i nazwę nas - androidki. Androidki z Wenus mają pierwszeństwo w drzwiach, dlatego też na mój blog wejdą pierwsze. Czuję, że w tym temacie jestem spalona. Przypuszczam, że facet na hasło - kobieta, ma przed oczami cycki, a ja to co widać na załączonym obrazku-torebki. Jak w piosence Lilu- mam tego sterty, jestem przecież kobietą.
                              
                                            
I w tym momencie zostałam zgaszona przez czytelniczkę, z którą wdałam się w dyskusje i mnie umiejętnie podpuściła. Brawa dla Niej. Sprowokowała tak, że postanowiłam napisać o zaletach bycia androidką z Wenus a takowych na szybko nie wynajduje, chyba mi się szufladki w głowie pozacinały. Podejmę wyzwanie?
 
Jak byłam dzieckiem to dziewczynki były ładniejsze i bardziej rozumne, wtedy to był lans, że płeć z Wenus szybciej dojrzewa, a teraz żadna na głos nie powie, że szybciej się starzejemy.
Możemy rodzić dzieci, ponoć to takie piękne, więc mega ukłon w naszą stronę, ale z perspektywy czasu, co stwierdzam po obserwacji znajomych mam, szybciej stajemy się zajechane życiem.
Robimy sobie makijaż to takie kobiece - było!!! Czasem faceci są bardziej wypielęgnowani od nas. A o panach wizażystach czy fryzjerach to już nie wspomnę. Widzimy, że kobiety tuningowane przez mężczyzn są doskonalsze i w dodatku za taką prace mężczyźnie więcej zapłacą.
Kobiety rozpalają domowe ognisko; sprzątanko, pranko, obiadki. Jesteśmy naiwne, ja raczej trafiałam na samodzielnych mężczyzn. Oni zazwyczaj lepiej gotują, a to że za nich pierzemy lub sprzątamy świadczy tylko o tym, że są cwani i potrafią nas dyskretnie wykorzystywać, a my się łudzimy, że bez nas by zginęli.
W jednym z wpisów użyłam stwierdzenia, że płeć powszechnie nazywana piękną powinna zostać przechrzczona na wredną. Kobieta w roli przyjaciółki?  Nigdy w życiu. Chyba, że dla Ciebie przyjaźń to sweet focie, bo przy problemie Cię kopnie w dupę. Jak szczera przyjaźń to tylko damsko-męska! Z tego miejsca gorąco pozdrawiam pewnego lekko gejkowatego pana M. Są tezy, z których wynika, że przyjaźń damsko-męska dąży tylko do jednego. Tutaj powinnam pomyśleć nad założeniem osobnego wątku.
Jeśli podtekst erotyczny to tylko w głupich żartach, a przyjaźń pozostaje niezniszczalna.
 
Zalety bycia kobietą to temat rzeka. Faceci odbierają nam kobiecość, bo sami są z roku na rok coraz bardziej zniewieściali. Feministki by mnie zlinczowały za ten tekst, ale co mi tam.
Otwarcie przyznaję się do myśli, że faceci mają lepiej w tym dorosłym życiu. Dobrze czuję się będąc kobietą, pewnie dzięki mężczyznom, bo uwielbiam być rozpieszczana przez nich.
Dalej z dumą mogę nosić niebotyczne szpilki i prośba panowie: oddajcie nam rurki!!! Źle w nich wyglądacie.
 
 

piątek, 23 października 2015

Wiem, że wielu z was myśli podobnie
Bo walczyć o Polskę to nasz obowiązek

                               B.R.O -Obowiązek



 
W związku ze zbliżającymi się wyborami apeluje o przemyślenie sprawy i oddanie swojego głosu. Szczerze nie wierze na 100%, że nastąpią od razu jakieś konkretne zmiany. Ale prawda jest taka, że łudzę się nadzieją na lepszej jakości życie.
Myślę sobie, może powinni zrobić jakąś kare za nieobecność na  wyborach? Obecne władze potrafią tylko karać innych i wynagradzać siebie wzajemnie w kwestiach finansowych. Ja natomiast bym proponowała zawieszać nieobecnego delikwenta w prawach obywatela na miesiąc. Byś Ty i Twoja żona, czy sąsiad taki sam leń jak i Wy nie mógł przez miesiąc do pracy pójść, byś nie dostał pensji, by pracodawca był wściekły. Wtedy każdy ruszyłby tyłek, a nie tak jak to Polak potrafi siedzieć i narzekać. Odkryłam właśnie, że od siedzenia i marudzenia dupa robi się ciężka. Czyż nie mam racji? Ci co mają najwięcej żalu do kraju na wybory nie pójdą, bo po co, ich głos i tak nic nie zmieni -pomyślała większość ciemnoty. Przykre to jest jak ludzie postępujecie. Dziadkowie by się za Was wstydzili, w pocie czoła walczyli za kraj, a wam się nie chce iść oddać głosu w tak ważnej dla waszej przyszłości sprawie.
Wstańcie, pójdźcie i głosujcie, tylko jedna uwaga: mądrze proszę! Nie na tego, który sprał wam łeb swoimi spotami w tv. Co mnie wyjątkowo irytuje, że w tym razem przybrali inną metodę, nie obiecują tylko wytykają błędy innych. Tych kandydatów podpowiadam z góry od razu skreślić.
 Tak wiem o gustach i polityce się nie dyskutuje, to jest jak dupa -każdy ma swoją, tak mawiał pan Adam mój nauczyciel z technikum.
Więc obywatelu nie głosuj na tego kogo narzucają Ci w pracy, na tego o kim usłyszałeś w rozmowie sąsiadów tylko sam zdecyduj i poznaj swojego kandydata.
Ja nie chce popełnić błędu i nie zagłosuje na nikogo z jakiejkolwiek partii na pierwsze P. w nazwie. Teraz pomyśl czy z Ciebie obywatel czy jak to się mówiło w moim dzieciństwie -napis na dropsach.
 
Wstawiam zdjęcie starej, pustej, zniszczonej portmonetki, może ten drastyczny widok Wam uświadomi, żeby napełnić portfele najpierw musimy naprawić kraj.
 
                          
W tej grze muszę być a jeśli chcę być w tej grze muszę
żyć na poziomie tak jak ty, chcę żyć na poziomie
.
                                       Małolat & Ajron - W tej grze
 
 
 
W tej grze musze być, a jeśli chce być w tej grze muszę musze żyć na poziomie. Jako mała dziewczynka często wpatrywałam się w ten teledysk, natomiast z wiekiem zaczęłam rozumieć słowa. Przekaz budujący, aczkolwiek nie kolorowy. Generalnie Małolat obrazuje nam szarą dorosłość.
Zacznijmy więc jednorazową grę w życie...
 
                                              
 
W tej grze musze być- szkoda, że ta nasza dorosłość nie jest grą. Mielibyśmy wtedy kilka żyć, gdyby bardzo źle nam szło moglibyśmy specjalnie coś zjebać, żeby zginąć i rozpocząć na nowo. Po skuszeniu w danej rundzie, mając to kolejne życie zaczynalibyśmy od początku tego levelu, wiedząc  już gdzie, co nas czeka i jak prawidłowo przejść. Może ktoś kto popełnił jakąś głupotę przykładowo mając naście lat mógłby ten okres przejść jeszcze raz, nie robiąc już tego błędu.
 
A jeśli chce być w tej grze musze żyć- każdy szedłby do przodu w swoim tempie, nie zwarzając na innych. W grach, które sam wybrał, swoimi planszami. Ktoś pragnący mocnych wrażeń, kochający ryzyko grałby w Dark Souls,  natomiast niewinne dziewczynki bezstresowo stroiłyby Kucyki Pony. Gdybyś miał dość wyłączyłbyś konsole i czekał gdzieś w próżni na lepszy moment, by znów włączyć się do gry - życia. Czyż nie piękna perspektywa?
 
Musze żyć na poziome- niestety tak jest, że ciągle staramy sie być na jakimś poziome, ale co to w ogóle znaczy? Kto nam wyznacza tą górną granice do której dążymy? My sami? Sami dla siebie ot tak czy patrząc na innych, ciągle porównujac się do nich? Chcemy być wyżej od innych, mieć więcej wszystkiego. Są też nieudacznicy, którzy szukają na siłę słabego punktu w kimś, żeby móc poczuć się lepszym.
 
 Życie w realu to nieustający wyścig szczurów. Trudna gra, w której masz jedną szanse, oparta ciągle na skomplikowanych zasadach, z każdą rundą wymaga innych umiejętności. Idziesz do przodu, zbierając monety, tracąc przy tym zdrowie, niestety tutaj na to nie ma eliksiru. Tracisz lata, których już nie odzyskasz, plansz nie powtórzysz. Dotyka Cię coraz większe rozczarowanie. Trafiasz na swej drodze miłość, bywasz szczęśliwy, ale te przyjemne levele szybciej od tych trudnych się kończą.
Lepsza byłaby gra, w ktorej idziesz lub stoisz, nikt Cię nie ocenia. Przede wszystkim Ty nie porównujesz się do innych, nie dążysz wbrew sobie do ich poziomów.
Sam wybierasz w co chcesz grać, raz w jedną raz w inną grę. Przegrasz w Tekken'a to zaczynasz Call Of Duty. Beztrosko jak podczas zabaw w dzieciństwie.

środa, 21 października 2015

 
W rapie jestem draniem, co Cię zdmucha jak pieprzony kurz.
Dam Ci miliony róż, w postaci szalonych słów.
-B.R.O
 
                      Chada ft. Hukos, Sitek, B.R.O - Dranie tak mają
 
 
Gdybym była łowcą talentów to pewnie (kilka lat temu) odkrycie po premierze tego klipu byłoby miom najlepszym, niczym Ameryka dla Kolumba. Czterech panów Chada, Hukos, Sitek, B.R.O. w jednym utworze -Dranie Tak Mają. Hukos i Sitek po prostu są, niech sobie żyją, ale dziś ich ominę szerokim łukim.
Chada zawsze mi się podobał w całej okazałości- twórczość, wokal, wygląd. Powtarzam w swoich wpisach by nie oceniać książki po okładce, a dziś bedzie o tym jak oceniłam i dobrze trafiłam.
 Utwór Dranie Tak Mają zainteresował mnie ze względu na Chade, który nawijał pierwszy, a potem był refren i jakaś nowa dla mnie twarz w tamtym czasie. Dobry głos, nienaganny wygląd mówiąc delikatnie, bo osobiście mam mega słabość do blondynów. Tu właśnie oceniłam tego młodego mężczyzne po wygladzie, sam pozytyw. Jak juz po kilku minutach nastąpiła jego zwrotka to małolat mega mnie zaintrygował. Przekopałam cały internet, słuchałam, ogłądałam wszystko co było, zauroczyłam się tym głosem. Zmieniłam na młodszy model, Peje-jego rap usłyszałam jako pierwszy w swoim życiu, był dla mnie mistrzem, na młodszego, utalentowanego B.R.O. I do tej pory jestem mu wierna.
 
 B.R.O robi zajebistą muzyke na każdy nastrój i do tego wygląda dobrze. Prezentuje się  inaczej niż stereotypowy raper, chociaż coraz częściej widać, że większość odchodzi już od szerokich koszulek i dresowych spodni, które spadają niżej z każdym krokiem. To jednak B.R.O urzekł mnie najmocniej w całej swojej okazałości. Pewnie dlatego w necie jest tyle hejtu na niego, bo jest zbyt dobry, wysoko innym podnosi poprzeczkę i dużo kolesi nie ma nawet co sie porównywać to uderzają w nienawiść. Są też teksty utworów, którymi mi inponuje jak na tak młodego człowieka, więc pozwolę sobie o jego twórczości pisać więcej. Teraz słucham głosu tego ,,drania", jest miło.
Tak się składa, że ostanio przeglądałam fejsa tego młodzieńca i widziałam, że zmienił stan cywilny. Nic tylko pogratulować wraz z najlepszymi życzeniami Młodej Parze na Next Level. Stąd dziś nietypowe zdjęcie do wpisu z zaprzyjaźnionego bloga.
 
                                                      

                                         

sobota, 3 października 2015

Musisz się z tym liczyć jaki jesteś każdy widzi.
Tryska Ci to z pyska kiedy jedziesz po ulicy.
 
                              Mama ma mama da - Tede
 
 
 
Pomyślałam, że skoro napisałam o pierwszej mojej płycie to też moge napisać o krążku, który nigdy nie był w żadnym odtwarzaczu. Kupiłam ten album tylko ze wzgłedu na cene, cóż nie byłabym kobietą gdybym tego nie zrobiła. Ponoć dla nas torebka za 300zł jest droga, ale ta sama z napisem PROMOCJA 300zł to znaczy, że musimy ją mieć. Tak też było z tą płytą Tedego, będąc na typowo spożywczych zakupach w markecie wpadła mi w ręce za 7zł i chciała pójść ze mną.
Nie przepadam za nim, chociaż niektóre kawałki ma bardzo dobre, to mam na tego artyste dziecinnie smieszny foch i udaję, że go nie słucham.  Myślałam, że ta zdobycz przyczyni się tylko do wzrostu mojej kolekcji, aż do dnia dzisiejszego. Gdy wzięłam ją w ręke by cyknąć fotke na bloga okazało się, że są na niej kawałki, które lubie chociaż jak wspominałam duma z lat młodzięczych nie pozwala mi sie do tego przyznać na głos. Kiedyś może nabiore odwagi by o tym napisać.
 
Niespodzianką było to, że w środku płytki są aż dwie. Gdy wyjęłam pierwszy krążek MefistoTEDEs pod nim znajdował się drugi TDF Odkupienie. Grubo ponad rok żyłam w nieświadomosci, a teraz zabieram ją do auta ze względu na kawałek, który uwielubiam - Mama Ma Mama Da. Będzie się świetnie komponował z toczącymi złotymi felagami, a po takiej przejazdzce poczuję się jak na K2.






 Szkoda tylko, że Kiki dorosła i mama już jej nie utrzymuje, ale na dwukrążkowy album za 7zeta to mnie jeszcze stać. I jak zwykle na koniec musze napisać, że lepiej  było być nieświadomym dzieckiem lub nastolatką, ktorej jedynem zmartwieniem było przszkadzać innym w słuchaniu Tedego. Wrzucam zdjęcie tej wyprzedażowej zdobyczy i nie mówcie, że Was nie stać na płyty tylko dobrze szperajcie po sklepowych półkach. Tede by umarł gdyby zobaczył gdzie i po ile golą jego płyty.




 

czwartek, 1 października 2015


 Chciała by ją związał i usta czymś jej zatkał
Asfiksjofilia - seks w plastikowych siatkach
Nie była delikatna, prosiła by ją bił
Jęczała z podniecania głowę odchylając w tył
Z całych sił ją tłukł, choć wiedział, że tak nie można
Zdarł sobie skórę z kostek, a ona w końcu doszła
                                             Love Forever - Słoń



Kiedyś uważałam ten kawałek za bardzo romantyczny. Niektórzy moi znajomi słuchali tego z obrzydzeniem. Na mnie to nie robi negatywnego wrażenia. Taka miłość do grobowej deski.  Dziś jednak nie zupełnie o romantyzmie, trochę o miłości oczami mężczyzny.

 Po powrocie do domu czekała na mnie niespodzianka Grey Pięćdziesiąt Twarzy Greya Oczami Christiana.
                                      
 
 
Ciekawe co zastanę w środku? Kto lepiej opisałby tę miłosną historię z perspektywy samego Graya?  EL James w ponad sześćset stronicowej książce czy może Słoń kilkuminutowym utworem? Skoro wersję Słonia znam od dawna to pora zabrać się za Christina...
 
Gdzie przemierzaliśmy świat w zdartych butach
Mama prosiła ucz się w imię lepszego jutra
Lecz chyba tylko Bóg wie czego chciała moja dusza


                                Kalejdoskop wspomnień - Rover



Wychodząc dziś z domu, chciałam jeszcze zgarnąć błyszczyk do ust. W moim pokuju panuje ostatno artystyczny nieład, tak od lat sobie tłumacze delikatny bałaganik. Tych mazideł są dziesiątki, na każdy dzień, nastrój, humor, godzinę jest inny, przecież jestem kobietą. Miałam ochote na ten w designerskim aczkolwiek dziecięcym opakowaniu w postaci sowy. Stał na jednej z płyt. Niezwykłej z płyt. Lokalnego rapera Rovera - Kalejdoskop Wspomnień.
Zdjęcie kiepskiej jakości, bo szybko robione.


 To ona mnie rozdziewiczyła, była moją pierwszą. Kupiłam ją sobie sama w skateshopie, którego już nawet nie ma, a na jego miejscu powstał sklep z antycznymi bibelotami. W drodze do domu obejrzałam ją ze wszystkich stron. Pamiętam jakby to było wczoraj, jakie wrażenie zrobiły na mnie słowa od artysty przeczytane w środku o ,,bezszelestnym kształtowaniu człowieka". Teraz zrywając folie z każdej zakupionej płyty czuję  się jak małe dziecko otwierające cukierka wyobrażające sobie już jego smak. Tak zawsze czekam na pierwszy czysty dzwięk z płyty mimo tego, że utwory zazwyczaj znam z neta jak każdy zapewne, to krążek daje wyjątkowe doznania. MP3 nie moge nawet porównywac, bo to nie ta liga. To płyta daję ,,to coś" przez trzymanie w dłoni okładki i czytanie słów o pracy, którą artysta w nią włożył oraz podziękowania. Są też wnętrza płyt, które mnie rozczarowały, ale to w tej chwili nie ma znaczenia. Utwór Kalejdoskop Wspomnień pasuje tu najlepiej, bo ten sam tytuł nosi ta ważna dla mnie płyta, pierwsza w moim domu. I też wiąże z nią zajebiste wspomnienie, które kiedyś będę opowiadać młodszym pokoleniom: słuchaj był taki Rover, babcia słuchała, skromny, młody człowiek, raper - wielki artysta, robił muzykę w moim odczuciu  mega emocjonalną, a to właśnie była moja pierwsza płyta i tak powstała kolekcja, na którą patrzysz wnusiu. Tak będzie za XXX lat. Kolekcja rośnie z miesiąca na miesiąc, niestety na tylko takie powolne tempo pozwalają mi zarobki. Przynajmniej każdą się długo delektuję zanim przyjdę do domu z następną.

Kiedyś napisze o teledyskach Rovera, a tymczasem słucham jego Kalejdoskopu Wspomnień, wspominam  dzień zakupu i jaram się jak za pierwszym razem.