piątek, 23 października 2015

W tej grze muszę być a jeśli chcę być w tej grze muszę
żyć na poziomie tak jak ty, chcę żyć na poziomie
.
                                       Małolat & Ajron - W tej grze
 
 
 
W tej grze musze być, a jeśli chce być w tej grze muszę musze żyć na poziomie. Jako mała dziewczynka często wpatrywałam się w ten teledysk, natomiast z wiekiem zaczęłam rozumieć słowa. Przekaz budujący, aczkolwiek nie kolorowy. Generalnie Małolat obrazuje nam szarą dorosłość.
Zacznijmy więc jednorazową grę w życie...
 
                                              
 
W tej grze musze być- szkoda, że ta nasza dorosłość nie jest grą. Mielibyśmy wtedy kilka żyć, gdyby bardzo źle nam szło moglibyśmy specjalnie coś zjebać, żeby zginąć i rozpocząć na nowo. Po skuszeniu w danej rundzie, mając to kolejne życie zaczynalibyśmy od początku tego levelu, wiedząc  już gdzie, co nas czeka i jak prawidłowo przejść. Może ktoś kto popełnił jakąś głupotę przykładowo mając naście lat mógłby ten okres przejść jeszcze raz, nie robiąc już tego błędu.
 
A jeśli chce być w tej grze musze żyć- każdy szedłby do przodu w swoim tempie, nie zwarzając na innych. W grach, które sam wybrał, swoimi planszami. Ktoś pragnący mocnych wrażeń, kochający ryzyko grałby w Dark Souls,  natomiast niewinne dziewczynki bezstresowo stroiłyby Kucyki Pony. Gdybyś miał dość wyłączyłbyś konsole i czekał gdzieś w próżni na lepszy moment, by znów włączyć się do gry - życia. Czyż nie piękna perspektywa?
 
Musze żyć na poziome- niestety tak jest, że ciągle staramy sie być na jakimś poziome, ale co to w ogóle znaczy? Kto nam wyznacza tą górną granice do której dążymy? My sami? Sami dla siebie ot tak czy patrząc na innych, ciągle porównujac się do nich? Chcemy być wyżej od innych, mieć więcej wszystkiego. Są też nieudacznicy, którzy szukają na siłę słabego punktu w kimś, żeby móc poczuć się lepszym.
 
 Życie w realu to nieustający wyścig szczurów. Trudna gra, w której masz jedną szanse, oparta ciągle na skomplikowanych zasadach, z każdą rundą wymaga innych umiejętności. Idziesz do przodu, zbierając monety, tracąc przy tym zdrowie, niestety tutaj na to nie ma eliksiru. Tracisz lata, których już nie odzyskasz, plansz nie powtórzysz. Dotyka Cię coraz większe rozczarowanie. Trafiasz na swej drodze miłość, bywasz szczęśliwy, ale te przyjemne levele szybciej od tych trudnych się kończą.
Lepsza byłaby gra, w ktorej idziesz lub stoisz, nikt Cię nie ocenia. Przede wszystkim Ty nie porównujesz się do innych, nie dążysz wbrew sobie do ich poziomów.
Sam wybierasz w co chcesz grać, raz w jedną raz w inną grę. Przegrasz w Tekken'a to zaczynasz Call Of Duty. Beztrosko jak podczas zabaw w dzieciństwie.

4 komentarze:

  1. Moim zdaniem każdy z Nas gra w swoją własną grę życiową i to od nas zależy czy będzie next level czy game over.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozchodzi się o brak wyboru gry, grasz w to co Ci się trafi. Niestety

      Usuń
    2. Mowisz jakbys byla NPC w grze, a nie glownym bohaterem.

      Usuń
  2. Nie jestem za tym by iść tak gdzie życie nas prowadzi, Sami musimy wydeptać własne ścieżki. tylko wtedy będziemy spełnieni. Bierzmy życie we własne ręce!

    OdpowiedzUsuń