środa, 30 września 2015

Więc wspominaj chwile mile,
przecież było ich aż tyle...
Zegar nie zaszkodzi nam,
niech czas biegnie, co mi tam!
 
 
                     Życie To Są Chwile-Akcent   
 
 
 
Wczoraj oglądałam Wojewódzkiego po raz drugi w swoim życiu, ze względu na intrygujący dobór gości. Pierwszy raz obczaiłam ten program kilka lat wstecz gdy goścem był Peja. Rychu był kiedyś moim numerem jeden wśród raperów.
W ostatnim odcinku u Kuby zasiedli Zenon Martyniuk z formacji Akcent wraz z Sobotą. Kto nie zna zespołu Akcent skoro nawet ja przez wiele lat zamknięta na inne nurty muzyczne wiem co to i kto to. Mnie osobiście Zenek  wizualnie przypomina postać z Króla Lwa - Pumbę i w moich oczach już na zawsze pozostanie Pumbą. Tak czy inaczej to klasyk polskiego disco polo.

 Za samym prowadzącym program nie przepadam, ale ich rozmowa byla dobra. Zenek zainponował mi swoją skromnością, ponieważ jest ona zdecydowanie nie proporcjonalna do jego zarobków. Inni ludzie nie stąpali by po ziemi zgarniając taką gaże.  Kuba dość długo drążył temat dochodów artysty.
Mieszane uczucia miałam co do Soboty, który opierał się przed rapem do gitary i refrenu Martyniuka. Wojewódzki zdradził nam też kim S.O.B. był w przeszłości, fryzjerem:) Kobiety ponoć lubią chodzić do eleganckich, powiem dosadniej - zgejowionych fryzjerów, a ja chętnie usiadłabym u takiego. Mozna się rozmarzyć, chociaż czy na pewno bym się odprężyła jak to zwykle bywa przy zabiegach na włosach?
Koniec końców szczeciński raper nawinął zwrotkę Tańcz Głupia do przyśpiewki Życie To Są Chwile discopolowca. Wyszło im to całkiem nieźle. Śmieszne było jak S.O.B. się wahał, a Martyniuk patrzył jakby nie mógł się doczekać aż ulegnie. Jaka byłaby reakcja Zenka gdyby Sobota odrzucił propozycję Kuby, który go tak namawiał na ten remix i po prostu się nie zgodził? W sumie może S.O.B. grał tylko takiego niedostępnego, przecież idąc do programu pewnie wiedział, że podzieli kanapę z wokalistą zespołu Akcent.
 
Będąc dzieckiem w moich czasach tolerowało się wszystko i wszystkich, a w dorosłości ludzie się trochę zamykają i robią podziały. Nie każdy przekona się do takiej mieszanki rapu z disco polo. Ja zawsze stanę za rapem i mimo wyraźnej niechęci Soboty do jednorazowego duetu z Zenkiem i tak będe za nim.
 
Naprawdę ciężko było mi wybrać utwór do tego tekstu, zawsze to muzyka daje mi natchnienie do pisania. Dziś odwrotnie, bo to tekst szukał podstawy muzycznej, ponieważ Sobota - Tańcz Głupia był już u Kiki na blogu (tutaj) to postanowiłam zaszaleć i pokazać, że hip-hopu słuchają ludzie tolerancyjni i wchodzę w inny klimat. Polska muzyka taneczna i Zenka Życie To Są Chwile.

wtorek, 29 września 2015


Musisz spróbować wybrać właściwą drogę
Ja ci w tym nie pomogę, jedynie coś podpowiem
Musisz spróbować wybrać właściwą drogę
Nadać sens temu co robisz, musisz wybrać ją świadomie
Musisz spróbować wybrać właściwą drogę
Umiesz robić coś dobrze, wiedz że rade dać możesz
A więc rób to

                                          Właściwy wybór - Peja



Życie składa się z wyborów. Myślimy, że sami ich dokonujemy, ale przecież czasem decyduje za nas los i zaskakuje, tak jak mnie dziś - pozytywnie. Właściwy wybór - Peji uwielbiam, zawsze podnosił mnie na duchu.
Będąc w pracy miałam wizytę Szefowej, pamiętam pierwszą rozmowę z Nią, już wtedy czułam, że to przyjazna kobieta o silnym charakterze. Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy ze względu na zajmowane stanowisko się wywyższają. Właścicielka firmy, w której pracuje jest zupełnym przeciwieństwem tego stereotypu. Cenie ludzi, którzy dużo osiągnęli, a nie są zdehumanizowani. Gdzieś kiedyś usłyszałam, że ,, szefem się bywa, a człowiekiem pozostaje na całe życie".

Moja pracodawczyni zrobiła dziś na mnie ogromne wrażenie. Rozmawiamy o pracy, potem temat się rozluźnił. Od słowa do słowa doszłyśmy do tego, że Ona jest bardziej ścisłym umysłem natomiast ja humanistycznym. W szkole była mistrzem matematycznym w przeciwieństwie do mnie, bo wolałam czytać książki. Gdy byłyśmy przy literaturze opowiedziałam jak w pęd przeczytałam Potop, tylko dlatego, że zobaczyłam oglądając MTV Cribs, tą część trylogii H. Sienkiewicza stojącą na meblu u mojego ulubionego rapera. Szefowa zapytała o kogo chodzi. Ja chwilę się zastanowiłam nad odpowiedzią, bo niby czemu pyta. Powiedziałam, że o Peję i w tym momencie przeżyłam szok. Ta kobieta, przedsiębiorca, przykładowa matka, żona - słucha hip-hop i lubi Peję. Znów musze się podpisać pod tekstem NIE OCENIAJ KSIĄŻKI PO OKŁADCE, bo na pierwszy rzut oka w życiu bym nie przypuszczała, że słucha mojej ulubionej muzyki.

I znów jest jak za dzieciaka - w szkole trafiamy albo na francowatą belferkę, albo na życzliwą nauczycielkę. Tak jak i w dorosłym życiu. Sami wybieramy pracę, o którą chcemy się starać, za to czy ją dostaniemy odpowiada już ktoś inny i ewentualny fart.
Po ostatniej psychicznej szefowej i ciężkiej decyzji o porzuceniu tej toksycznej pracy (można o tym poczytać tutaj ) trafiła mi się dobra praca i Szefowa, bizneswoman słuchająca rapu. Jaram się w chuj, a co by było gdybym była kolesiem? Możecie mi tylko pozazdrościć:)

niedziela, 27 września 2015

Pizda nad głową, pi pi pizda nad głową.

Kręć dupą swoją, kre kre kręć dupą swoją

Tańczy z Albanii kowboj, napierdolony koką

Wszędzie się czuje dobrze, ale najlepiej w klubie Go Go

                                               Klub Go Go - Gang Albanii


Wokół tego utworu (utworu? -cóż za powaga) było wiele szumu, po tym jak w sieci pojawił się filmik, na którym skaczące dzieciaki ze szkoły podstawowej wykrzykują wulgarne słowa refrenu. Aż zagrzmiało od pretensji do artysty. Niby czemu?  Z mojej strony totalna irytacja, ktoś im to w końcu puścił, przecież teoretycznie na tej szkolnej dyskotece były osoby dorosłe. Dzieciaki zapewne tej osławionej pizdy w życiu na oczy nie widziały, a drą japy jakby to był ich chleb powszedni. Reasumując jeśli ktoś ma problem z zaistniałą sytuacją to pretensje już tylko pozostaje mieć do wychowawców i rodziców.

Z punktu widzenia przeciętnej kobiety ten kawałek wraz z klipem jest chamski, bezczelny, szowinistyczny, generalnie nie kobiecy.
Osobiście w żaden sposób nie mam urazy do tego utworu. Dla mnie była to muzyka motywacyjna lecąca z głośników w drodze na trening, działająca niczym koktajl witaminowy.
Jednocześnie ubolewam nad panującym w naszym kraju zacofaniem i manią szufladkowania wszystkich i wszystkiego. Gdy słyszymy hasło ,,taniec na rurze" od razu myślimy ,,klub go go". Dlatego bezpieczna nazwa to pole dance, spotkałam się z tym, że niektórzy ludzie w ogóle nie wiedzą o czym mowa.
 
Będąc dzieckiem zawsze głośno marzyłam, że gdy dorosnę zostanę kierowcą tira i będę tańczyć na rurze. Nie udało mi się zrealizować pierwszego planu, może to po prostu znak, że jeszcze nie dorosłam. Natomiast drugie uważałam za  takie żartobliwe gadanie.

 Przyznam się, że dawniej też szufladkowałam w końcu to płynie w naszej polskiej krwi tą samą żyłą co narzekanie. Myślałam, że na takie zajęcia mogą tylko uczęszczać same super zgrabne, ekstra piękne lalki, które niczym motyle na polanie krążą wokół rurek. To zupełnie nie dla takiego dzikusa jak ja, pewnie z tych pań tryska pewnością siebie i seksapilem. Grubo się myliłam.
Wybrałam studio My Way Pole Dance w moim mieście, które jest również miastem jednego z prawdziwych   Albańców. Nasze małe Kielce. To co tam zastałam było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, mega plus za wszystko.  W jednym miejscu tyle normalnych (jak dla specyficznej mnie) osób i instruktorka o cierpliwości anioła, przyznam, że gdyby to ona uczyła mnie matmy to byłabym dziś jakimś światowej sławy programistą. Chociaż musze przyznać wycisk dawała jak diabeł z piekła rodem.
Panie natomiast nie były tak podrasowane jak w teledyskach, tylko naturalne kobiety nastawione na sport. Czy masz cellulit, tłuszczyk, nadwagę, metr pięćdziesiąt czy dwa nie masz się czego krępować, to miejsce jest idealne dla Ciebie. Panowie też mile widziani.
Trening w My Way daje taki power jakiego nie da nawet napój Albański Raj, dodatkowo wzmacnia mięśnie i fajnie rzeźbi sylwetkę. Nie wiedziałam, że moje ciało zdolne jest do takich wygibasów, a niektóre mięśnie odkryłam dopiero gdy bolały. Obok mega mocy jaką daje ten taniec (gimnastyka) jest też pot, ból, początkowo siniaki i  przeze mnie kochane zakwasy. Wracając z jednych zajęć myślami byłam już na kolejnych, chociaż z natury jestem leniem i nie wiem czy znam większego od siebie. Gdy się zmęczyłam próbowałam się obijać i leżałam, ale czujne oko instruktorki, która pomagała by każdą figurę doprowadzić do perfekcji szybko mnie namierzało. Jest tak  wyrozumiała, że podchodziła do mnie z humorem i proponowała leżak, dostałam też pseudonim Plażowiczka. Przebywanie tam było wyciskiem dla ciała i lekiem dla umysłu. Mnie odprężało, będąc tam nic innego się już nie liczyło. Oderwanie od codziennej rutyny.

 Przekonałam się na własnym ciele, że pole dance to piękny i zarazem wymagający sport. Proponuje zaprzyjaźnić się z nim każdej kobiecie, która w siebie wątpi i mężczyznom, którzy myślą, że o sporcie wiedzą już wszystko by sprowadzić ich na ziemie. Dla pań z nocnych klubów to szacun, bo wbrew pozorom to pewnie ciężka tyrka.
 
Dorosłość obdarowała mnie taką pracą, która uniemożliwiła mi chodzenie na zajęcia i bardzo tęsknie. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości jeszcze tam zawitam. Tymczasem pozostaje Gang Albanii w głośnikach i zajebiste wspomnienia. Na zdjęciu poniżej moja ulubiona pozycja zwana  kulką, dzięki niej czuję się taka schowana przed złem dorosłego świata. 



 
 
 
 

sobota, 26 września 2015

I ty też, też, też tańcz, tańcz, tańcz głupia
Tylko weź się tym wszystkim nie zalej w trupa
Tylko weź się nie zatrać w tym wszystkim za bardzo
To taniec godowy najprzyjemniejszy z tańców
                                                                    TAŃCZ GŁUPIA - Sobota
 
 
 
 
 
Tupiesz nóżką w każdy weekend... no teraz to już nie w każdy, bo dorosłość nie pozwala.
Cofnijmy się do podstawówki, dyskoteki szkolne, na które nie uczęszczałam, bo byłam dzika i nie lubiłam takich spędów bydła.
Przeskoczmy do szkoły średniej (technikum czteroletnie) wszyscy imprezują, jarają się, że w ostatniej klasie będzie studniówka. Mnie się nadal nie chce i upieram się, że na bal maturalny się nie wybieram, bo i po co. Muzyka klubowa, jak można tego słuchać i jeszcze przy tym tańczyć, jak to się w ogóle robi? Kawałki puszczane przez stacje radiowe, ciągle to samo, płytkie teksty, durne, słodkie smęty tzn. hity. Zdecydowanie nie moje klimaty. Czego ja wtedy słuchałam? Zdradzać czy nie? Kaliber 44 i Peja. Kiedyś poświęcę temu osobny wpis.
 
 
Zbliżał się dzień moich dziewiętnastych urodzin i brat namówił mnie na organizacje ich w klubie. Zaczęło się, to wciąga, spodobało mi się. Szczególną frajdę miałam z odpulania "brudnych i ubogich" chłopców. Jak dla mnie irytujące, ktoś do kogoś podbija, niby tańczy, za chwilę chce się obmacywać na parkiecie. Nie usiądziesz z takimi, bo jeden z drugim typ nawet loży nie zarezerwował z wiadomych względów, a w danej koszuli to już jego kolejny weekend i pewnie zawsze w tym samym klubie. Tak postrzegam nachalnych samców. Zresztą zawsze imprezowałam w gronie zaborczych mężczyzn, którzy nawet wyżej opisanym panom nie pozwalali się do mnie zbliżać.
A jak zachowywała się płeć piękna? Swoją drogą to kto wymyślił tą nazwę na panie? Powinno mówić się "płeć wredna", przecież większość kobiet taka właśnie jest.  Z podziałem na wylaszczone lalki i wypasione świnki. W kolejce do toalety gapią się krzywym wzrokiem jedna na drugą, a później w swych stadach obgadują wszystkie inne kobiety, które tylko widziały. Wypasione (spasione) świnki chociaż trzymają się razem, a lalki to jedna drugą  za plecami obmówi.
Jaka byłam ja? Nie mnie to oceniać. Przyznam się, że zawsze lubiłam niebotyczne szpilki i dobre drinki. Tutaj nic się nie zmieniło. Wraz z wiekiem zmieniło się podejście do tych ludzi w klubach, chyba na lepsze i o tym właśnie ma być ten wpis, ale zebrało mnie na wspomnienia.
 
 
W zatłoczonych miejscach gdzie 95% obecnych pewnie jest pod wpływem alko (to nie są żadne statystyki tylko moje osobiste przypuszczenia), to zdarzają się wypadki. Zaczynając od przypadkowych szturchnięć kończących się grubymi awanturami.
Ze mną bywało tak, że gdy ktoś tylko niechcący nadepnął mi  na bucik musiał dostać dyskretnego, teoretycznie przypadkowego kopa najlepiej samą szczuplutką szpileczką.
Zdarzyło się też, że w gronie samych znajomych zostałam oblana piwem. Jakoś stolik się przechylił i zawartość kufli znalazła się na mnie. Wpadłam w szał, po ataku nastąpił mega foch, chciałam do domu. Skończyło się tak, że koleżanka tzn. osobnik płci wrednej padł moją ofiarą w pęd zwinął się na chatę z płaczem i bez kurtki. Aż taka była awantura?
 

 W ubiegły weekend dorosła już Kiki była na imprezie i miała wypadek na parkiecie. Przechodząc dostałam od kogoś prawdopodobnie z łokcia w oko. Z łokcia?  Z przeprosinami podbiegł krasnal płci wrednej (wiec chyba nie z łokcia, mam 173cm wzrostu i 12cm szpilki, a te  przestraszona kobietka była drobniutka, niziutka). Bolało, nastąpił atak śmiechu przez łzy, a nie agresji. Nawet najbliższa memu sercu osoba była lekko w szoku niczym Marysia (kto słucha ten wie), że obyło się bez dymu. Będąca w pogotowiu zmrożona półlitrówka udzieliła mi pierwszej pomocy i bawiłam się dalej.
 
 
Dorosłość chciała pokazać się z lepszej  strony. Nauczyć, że są sytuacje do opanowania bez użycia przemocy.
Ale i tak jestem jej przeciwna, zdecydowanie wolałabym być dzieckiem!!! Śladu stłuczki nie ma, a łuk brwiowy nadal boli. Mamusia zrobiłaby okład i byłoby po wszystkim, a dorosłość nie pomaga przeciwbólowo.

poniedziałek, 21 września 2015

Nie wierze w tych co wolą tramwaj od bemki,
Zamiast zarabiać oni skomlą jak panienki,
Prawdziwy mężczyzna musi zadbać o swych bliskich,
A nie wciąż powtarzać, że pieniądze nie są wszystkim.
                                     
                                   Sokół, Siwers, Ero - Pieniądze nie śmierdzą


Dawno, dawno temu w ostatnim poście pisałam o tym, że dorosłość śmierdzi (szczególnie gdy kasy brak), a dziś jak zapowiadałam Sokół i jego powyżej cytowane słowa.

 Pieniądze nie są wszystkim - co to w ogóle za teks? Co ma na myśli osoba wypowiadająca go? Przecież nie pójdziesz do sklepu, nie nabierzesz towaru i nie powiesz kasjerce: może pani wystarczy mój uśmiech, bo pieniądze nie są wszystkim... Jakoś tego nie czuje. Na tzw. WSZYSTKO dla mnie składa się więcej: miłość, zdrowie, hajs. Każdy ma jakieś priorytety.

 Pieniądz sam w sobie WSZYSTKIM nie jest, mimo to osoba nadużywająca tego stwierdzenia dla mnie jest nikim. Mało zarabiasz lub nie zarabiasz wcale, chodzisz w podróbkach air max'ów i koszulkach z bazaru, bo według Ciebie przykładowo PROSTO jest jakościowo takie samo jak Twoje szmaty. Udajesz szczęśliwego i codziennie tłumaczysz sobie i bliskim, że pieniądze nie są wszystkim. Groszem nie śmierdzisz i się głupio tłumaczysz zamiast spiąć dupsko i zarabiać. Nie rozumiem takich ludzi.

Znam też osobę, która ciągle jęczy jak to ciężko jej jest bo wcześnie wstaje, bo mieszka na zadupiu, bo wszędzie daleko, busy rzadko śmigają, bardziej niż praca męczą dojazdy do niej, wiecznie z ciężkimi siatami zakupów dyma z buta. Gdy tylko poruszysz temat samochodu od razu krzykliwie naskakuje, że nawet prawa jazdy nie chce mieć, bo przecież komunikacja miejska jest taka super. Nie tankujesz, nie stoisz w korkach, bo są buspasy, nie masz problemów z parkowaniem itp. Tyle gadania, jakby nie można powiedzieć wprost, nie stać mnie na takie udogodnienia, bo jestem leniem i nie chce zmienić swojego życia.

''Wiem, że każdy chciałby przytulić ładną sumę, ona mi nie zrobi krzywdy, bo to nie jest mój amulet"- Siwers. Trzeba zarabiać i gospodarować z głową w miarę swoich możliwości. Nie tłumaczyć swojego nieudacznictwa tym, że inni mają gorzej, tylko porównywać się do tych lepszych i drobnymi krokami dążyć do lepszego życia. Kawałek Pieniądze Nie Śmierdzą niech będzie motywatorem dla wszystkich w siebie wątpiących.